środa, 4 lipca 2012

Rozdział 6


~ZAYN~


Po raz kolejny sprawdzam godzinę na telefonie, mija ponad pół godziny…Hazza czyżby twój żołądek był aż tak wytrzymały? Nie, to niemożliwe…Po takiej dawce nawet wszystkożerny Niall by zareagował. Wymieniliśmy z Louisem kolejne spojrzenia. Czas mija, a Harry nic! Ile to może trwać?! A może? Nie, na pewno dałem mu dobrą szklankę..Chyba, że pomyliłem ją z moją! Z przerażeniem spojrzałem na puste naczynie leżące najbliżej mnie. Odruchowo złapałem się za brzuch, chociaż nie czułem abym potrzebował nagle iść do łazienki. Uspokój się za chwilę zaczną działać i Loczek się doigra…
Moje rozmyślania przerwał dziwny dźwięk. Tak!!!
- Kurczę, coś w brzuchu mi się przewraca, to pewnie przez to piwo. – stwierdził Hazza trzymając się kurczowo za brzuch, a ja z Lou wymieniliśmy kolejne porozumiewawcze spojrzenia.
- Tak, to na pewno to. – uspokajał go Liam, a nam posłał oskarżycielskie spojrzenie. Staraliśmy się zachować powagę zaciskając usta, aby nie zacząć się śmiać rujnując nasz plan.
- Tak to…KURWA!!! – tylko tyle był w stanie wykrzyczeć zielonooki wybiegając z pokoju w stronę łazienki.
Poddaliśmy się, wybuch śmiechu był od nas silniejszy i już tarzaliśmy się po podłodze. Biedny Niall jeszcze nie ogarnął co się dzieje i patrzył co chwila to na mnie to na Lou, a Liam jak to zwykle on kręcił głową z politowaniem.
- Czy wy? To wy… -blondyn wreszcie zaczął kapować co się wokół niego dzieje, ale ja z Louisem nie byliśmy w stanie powiedzieć ani jednego słowa przez kolejne napady śmiechu.
- WY!! – mówił morderczym tonem Harry opierając się jedną ręką o framugę drzwi a drugą trzymając się za brzuch.  – Zabije was!!! Ja.. – nie dokończył, znów poleciał do łazienki.
Teraz już razem z Niallem tarzaliśmy się po dywanie ze śmiechu, nawet Liam się zaśmiał.
- To było boskie! Gratuluję pomysłu! – stwierdził blondyn przybijając z nami żółwika. – Lepiej z wami na przyszłość nie zadzierać.
- Nigdy nie wiadomo kto będzie naszą kolejną ofiarą. – rzekł Lou z tajemniczą miną.
- Może na razie zajmijcie się waszą pierwszą ofiarą, chyba umiera na górze. – zaproponował Payne.
- Haroldziku kochany, jak się czujesz? Żyjesz tam jeszcze? – drwił Louis stojąc pod drzwiami łazienki.
- Zabije, jak was dorwę to zabije! – groził zamknięty w toalecie.
- Jakie nas? To przecież prezent od Zayna na przeprosiny. – odpowiedział Lou, na co się oburzyłem.
Po chwili Louis zszedł do nas na dół, gdzie opowiadałem ze szczegółami chłopakom nasz ‘dowcip’.
- Pacjent w ciężkim stanie, ale raczej przeżyje. – odrzekł Tommo.
- A tak w ogóle to czemu zwaliłeś całą winę na mnie? Zdrajca! – zapytałem i oskarżyłem jednocześnie.
- Zaynuś… - zaczął pobłażliwe. – czyje to były przeprosiny? Kto wsypał tabletki do piwa? Kto podał owy trunek temu, co tam umiera w kiblu?
-  Pamiętać, żeby na przyszłość lepiej wybierać sobie partnerów do kawałów. -  powiedziałem pod nosem.
- UUU…Zayn, czuję, że będzie zemsta!  - podsycał atmosferę Niall.
Już w mojej głowie powstawał niecny plan zemsty na tym tchórzu, kiedy coś mi się przypomniało.
- Nie mam zamiaru się mścić na Louisie, przecież to były moje przeprosiny. – powiedziałem spokojnym tonem oplatając Lou ramieniem. On lekko się ode mnie odchylił przyglądając mi się podejrzliwe, przymrużając przy tym oczy.
- Nie chcesz zemsty?! A to czemu, przecież Cię zdradziłem. – dopytywał się nadal bacznie się przyglądając.
- No wiesz dobry ze mnie facet, łaskawy, miły i oczywiście przystojny. – zacząłem. – a i to twoja łazienka. - dodałem powstrzymując śmiech.
Przymrużone oczy chłopaka momentalnie się rozszerzyły na dźwięk moich słów. Po chwili już biegł na górę do łazienki.
- Wyłaź z tego kibla, Hazza i to już!!! – wykrzykiwał, dobijając się do drzwi toalety.
 - Uwierz mi, że też tego chcę, ale jak na razie nie jestem w stanie tego zrobić. – odpowiedział Harry nadal przykuty do toalety.
- Brawo, mój mistrzu! – przyznał mi uznanie Niall.
- Rachunki wyrównane. – powiedziałem zwycięsko.
- Chyba nie z Harrym, wiesz jaki on jest mściwy, a w knuciu niecnych planów jest jeszcze lepszy od Tomlinsona. – zauważył Liam.
- E tam, nie boję się go. – powiedziałem, choć doskonale wiedziałem, że czeka mnie zemsta, a Harry to mistrz w tego typu dowcipach.
- A powinieneś. – rzucił Niall, zajadając się ciastkami. – No co, mówię tylko prawdę. – wytłumaczył napotykając moje mordercze spojrzenie.
To mam przesrane ładnie mówiąc.  Jedynie dziś wieczór mogę być spokojny, bo Styles nie jest w stanie się zemścić. Biedactwo, spędzi resztę wieczoru czytając kobiece pisemka mamy Louisa, które czyta jak robi sobie maseczki w łazience.
- Cieszę się, że między wami już  jest okej. – zatrzymał mnie Liam kiedy szliśmy oglądać film do salonu.
- No chyba nie tak do końca w porządku, zemsta Harrego to będzie wydarzenie roku. – zaśmiałem się.
- Ale wiesz o co mi chodzi, przyjaciele jak dawniej…a tak przy okazji, co z tą dziewczyną? – zapytał się troskliwe.
- Jutro się tym zajmę. – obiecałem.
Posłał mi tylko kolejny  ciepły uśmiech i dołączyliśmy do Nialla w oglądaniu głupiej komedii o paczce przyjaciół na studiach. Harry oczywiście resztę wieczoru przesiedział w  łazience, a Lou pod nią krzycząc na Loczka aby z niej wyszedł.  Nareszcie jest jaz dawniej,  piątka idiotów…

                                                 ***

Okej, Zayn dasz sobie radę, to tylko dziewczyna, a ty do niej dzisiaj zagadasz. Już powiedziałem to Liamowi, nie mogę teraz wyjść na tchórza. Wszystko będzie dobrze, przecież żadna dziewczyna Ci się nie oprze, ona pewnie też. Musiałem trochę się dowartościować zanim podejdę do Allie, to mi zawsze pomagało, podnosiło na duchu. Przeszedłem parę kroków i wszedłem do szkoły…Na długiej przerwie zazwyczaj siedzę z resztą na dworze, niestety jej tam nie było..pewnie jest na stołówce. Już widzę drzwi do stołówki. 10 metrów do drzwi, 5 metrów, 3, 2…
- Hej, ty jesteś Zayn. – zatrzymał mnie pewien głos, gdy już miałem przekroczyć próg. – Ja pomyślałam…że może miałbyś ochotę..wyjść…gdzieś….ze mną…po szkole… - mówiła dalej nerwowo dziewczyna. Nawet ją kojarzyłem, chyba chodzi z Niallem do klasy, a może to z Louisem.
- Wiesz co, przepraszam, ale raczej nie znajdę czasu… - odpowiedziałem grzecznie i już chciałem odejść kiedy usłyszałem smutny głos dziewczyny.
- No tak, co ja mogłam sobie wyobrażać, ja i Zayn Malik…ale ze mnie idiotka… –ciągnęła mówiąc po cichu sama do siebie.
Zatrzymałem się i spojrzałem na nią. Nie była brzydka, była nawet ładna…średniego wzrostu, szczupła sylwetka, długie brązowe włosy do ramion z grzywką na całe czoło. Ja mógłbym się zgodzić, przecież cały czas umawiam się na różne randki. Spojrzałem w jej wielkie zielone oczy..i doszło do mnie, że to nie w te oczy chcę w tej chwili się patrzeć.
- Nie, to nie o Ciebie chodzi… - zatrzymałem się, chciałem przypomnieć sobie jej imię, ale w głowie miałem pustkę.
- Kristen. – oznajmiła.
- Kristen. – powtórzyłem po niej. – przepraszam.
- Ty…podoba Ci się już jakaś inna dziewczyna? – zapytała, jednak to brzmiało jak stwierdzenie faktu a nie pytanie.
- Aż tak widać? – zaśmiałem się.
- To zawsze widać…Lubisz ją? – kolejne stwierdzenie w postaci pytania. W odpowiedzi pokiwałem jedynie głową.
- Powodzenia. – powiedziała przyjaźnie.
- Dziękuję, Kristen. – posłałem jej przyjazny uśmiech, a ona go odwzajemniła i zostawiła mnie przed wejściem do stołówki.
To jest ta chwila. Teraz albo nigdy.


~ALLIE~


- Czy mi się wydaję czy ty mnie unikasz? – usłyszałam nagle za sobą głos, przez co upuściłam jabłko, które wcześniej znajdowało się w mojej dłoni. Od razu rozpoznałam do kogo należy głos. Jak mogłabym nie rozpoznać tego cudownego, aksamitnego głosu..
- Czy ty zawsze musisz na coś wpadać lub coś upuszczać jak mnie spotykasz? Aż tak na Ciebie działam? – zaśmiał się brunet, podając mi jabłko z podłogi. Staliśmy przy ladzie z jedzeniem w stołówce, a ja właśnie wybierałam sobie lunch, kiedy mi tak niegrzecznie przeszkodzono.
- Nie pochlebiaj sobie, to, że ze mnie niezdara to nie twoja sprawka. I na nic nie wpadam, to ty mnie uderzyłeś drzwiami wtedy przy sekretariacie. – odpowiedziałam oschle. Pewny siebie palant, nie będzie sobie pozwalał.
- Skoro taka z Ciebie niezdara, to potrzeba Ci ochroniarza. – powiedział posyłając słodki uśmieszek powodując rumieńce na moich policzkach. Od razu się odwróciłam plecami do chłopaka, aby nie zobaczył mojej słabości.
- Widzisz, unikasz mnie. – powiedział lekko zasmucony.
- Ja? Ciebie? To raczej ty wolisz unikać takiej niezdary jak ja, jeszcze coś się stanie twojej pięknej buźce. – odpowiedziałam, patrząc mu w oczy, których spojrzenie przyprawiało mnie o przyjemne dreszcze na plecach.
- O czyli przyznajesz, że jestem przystojny. – zaśmiał się, znowu ten zakochany w sobie palant się odzywa. – ale nie należysz do osób, których staram się unikać. – powiedział tajemniczo.
- A kto do nich należy? – zaciekawiłam się, pomijając wzmiankę o jego urodzie.
- Um…Harry.. – powiedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Harry? A to czemu on? Podpadłeś mu? – dopytywałam, wybierając mój ulubiony czekoladowy pudding z lady.
- Można tak powiedzieć… – nadal tajemniczy ton…co za pajac..przystojny pajac, ale to szczegół.
- Unikanie go chyba nie jest trudne, Harry przyszedł dopiero na czwartą lekcje. – powiedziałam.
Harry rzeczywiście nie był na pierwszych trzech lekcjach, a jak już przyszedł to wyglądał na wyczerpanego. Był blady, miał podkrążone oczy, a nawet jego jak zwykle idealne loczki nie wyglądały tak wspaniale.
- Co mu zrobiłeś? On ledwo żyję… – dodałam, odwracając się do niego szybkim ruchem tak, że zapach jego cudownych perfum dotarł do mojego nosa. Ughh…aż zakręciło mi się w głowie. Czy ten palant musi tak na mnie działać.
- Od razu ja coś zrobiłem, pewnie źle spał czy coś…Możemy już nie gadać o nim? – powiedział lekko zirytowany. Jeśli nie chce ze mną gadać to po co zagaduję…Czy może czymś go uraziłam niechcący? Nie rozumiem tego chłopaka…
 - To o czym chcesz niby gadać? A tak w ogóle to czemu ze mną gadasz? – zapytałam tym razem starając się oddychać przez usta aby nie uderzyła mnie kolejna fala jego perfum.
- Muszę Cię pilnować, potrzebujesz ochroniarza, niezdaro. – przekomarzał się, posłał kolejny słodki uśmiech. BUM-BUM, BUM-BUM. Jakbym usłyszała własne serce, które chce wyskoczyć z mojej piersi, aby się przytulić do tego pajaca. Nie!! O czym ja myślę, to przecież zakochany w sobie pajac!!!  Ale taki słodki zakochany w sobie pajac…
- Jakoś sobie poradzę… – rzuciłam wycofując się w stronę stolika, więcej nie zniosę tych słodkich uśmieszków.
- Czekaj… - zatrzymał mnie łapiąc delikatnie za mój nadgarstek. Ciepło…Przyjemne ciepło przeszyło całe moje ciało, a na moich policzkach pojawiły się kolejne rumieńce. Miejsce, w którym trzymał mnie chłopak było centrum tego przyjemnego ciepła, całe pulsowało…Nigdy nie doznałam jeszcze takiego cudownego uczucia..mój mały raj..STOP!!!
- Ja muszę iść, ja..muszę coś załatwić. – ciągnęłam, starając nie patrzeć się w te brązowe tęczówki, które najwyraźniej szukały mojego wzroku. – Może…pogadamy kiedy indziej… - dodałam, zostawiając Zayna w stołówce.
Po minucie, już siedziałam sama na parapecie. Dziękowałam Bogu, że chłopak nie pobiegł za mną…Co on sobie teraz o mnie pomyśli…jakaś dziwaczka, która stanowi zagrożenie dla otoczenia i ucieka kiedy tylko ją dotkniesz. On ze mną gadał, ten pajac, który umie tylko ranić ludzi ze mną gadał…a ja jak głupia idiotka czerwieniłam się na jego słodkie uśmieszki…I ten moment, kiedy złapał mnie za rękę. Spojrzałam na nadgarstek, nadal czułam pulsowanie w tym miejscu…przejechałam po rozgrzanej skórze. Mogłam tam zostać i pozwolić aby nadal mnie trzymał za rękę i a by ciepło ogarniało całe moje ciało dłużej…Pajac…jak on może tak na mnie działać? Nie mogę sobie pozwolić na kolejne takie reakcje na niego. Bo dla niego to pewnie nic nie znaczyło, zwykła zabawa, jutro już pobawi się z inną…Zabolało, myśl, że Zayn może tak słodko się uśmiechać do innej dziewczyny zabolała. Na moim policzku pojawiła się pojedyncza łza. Szybkim ruchem otarłam ją zanim dotarła do krawędzi ust. Nie rozumiem… przecież bardzo rzadko płacze, a teraz siedząc na parapecie pierwszy raz popłakałam się w szkole. Znosiłam żarty innych dzieci w podstawówce, czy chamskie plotki w gimnazjum, a teraz…Nic się nie stało..Po prostu znowu to zrobiłam…Zakochałam się….


Bardzo dziękuje za pozytywne komentarze;) Jesteście wspaniałe, kocham Was<333 Przepraszam, że tak długo, ale ni mogłam w ogóle się zmobilizować do napisania kolejnego rozdziału, obiecuję, że to już się nie powtórz ;) xxx A jak Wam się podoba rozdział??? Następny wstawię jak będzie 5 komentarze xD Bardzo proszę;) a jak Wam wakacje lecą? Macie jakieś ciekawe plany? Piszcie kochane<333 Gorąco pozdrawiam ;) xx