środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 5


~ZAYN~
Nadzieja matką głupich, w tym przypadku to ja byłem tym głupim. Wciąż miałem nadzieję, że mam szansę u Allie, jednak nie umiałem zrobić w tym kierunku nawet najmniejszego kroku. Przez parę kolejnych dni widywałem ją codziennie, lecz nie miałem odwagi do niej podejść i zagadać. Bałem się. Ale czego? Odrzucenia? Czy może moje największe obawy miały się spełnić i dziewczyna, o której nie potrafię przestać myśleć wybrała mojego przyjaciela…Bałem się i to cholernie, za każdym razem gdy już miałem podejść do dziewczyny, nogi odmawiały mi posłuszeństwa i kończyłem na niczym. Czy to nie żałosne? Zayn Malik, jeden z największych podrywaczy w szkole boi się zagadać do dziewczyny. Co ona ze mną zrobiła? Nawet się dobrze nie znamy, a ona już tak na mnie działa…Nie wiedziałem czy Harry się interesuje Allie, może rzeczywiście to był zwykły projekt historyczny, ale nie mogłem powstrzymać gniewu widząc ich razem. To do mnie powinna się słodko uśmiechać, spuszczając nieśmiało wzrok a nie do niego. Może jego wcale nie obchodzi Allie, jednak zazdrość brała górę. Nie mogłem znieść towarzystwa Hazzy, irytowała mnie sama jego osoba i to, że on miał możliwość rozmowy z moją sympatią. Przez co, często zdarzały nam się kłótnie, jednak loczek nie zdawał sobie sprawy czego one są skutkiem.
- Stary, rusz dupę i chodź! – wyrwał mnie z zamyśleń lekko zirytowany głos Louisa. – Nie będziemy czekać cały dzień aż pan przystojny raczy ruszyć swój zacny tyłek i do nas dołączyć. – ciągnął dalej.
Siedzieliśmy w małej pizzerii na rogu, właścicielem był jakiś daleki kuzyn Nialla, więc dużo czasu przesiadywaliśmy w tej uroczej knajpce na wcinaniu gorącej pizzy, rozmowach czy jak zwykle bywało wygłupach. Zawsze po szkole się spotykaliśmy, czasem tutaj a czasem w domu, któregoś z nas. Trzymaliśmy się razem, najlepsi przyjaciele od zawsze. Nawet nie umiem sobie wyobrazić życia bez tych przygłupów, po prostu byliśmy nierozłączni. Wiele się działo w przeszłości, ale nadal się jesteśmy razem, i mam nadzieję, że tak pozostanie. I znowu nadzieja…
- Sam przyznałeś, że jestem przystojny. – droczyłem się z kumplem zostawiając stolik z resztkami pizzy za sobą. Chociaż dzięki Niallowi nie było ich za wiele.
- Nie zapomniałeś o czymś. – odrzekł Harry znacząco chrząkając.
Spojrzałem się na kumpla z niechęcią, nie miałem ochoty na niego patrzeć a tym bardziej rozmawiać.
- Ładnie dziś wyglądasz Harry. – powiedziałem sarkastycznie. Na co brunet mimowolnie się uśmiechnął.
- Bardzo śmieszne Zayn. Rachunek, pamiętasz? – wskazał na stolik z małą karteczką z jakimś zapiskiem.
- A to czemu ja dzisiaj mam płacić! – oburzyłem się.
- Ostatni wstałeś od stolika, pamiętasz zasady.  – ciągnął.
- Jak mógłbym zapomnieć, przecież cały czas o nich wspominasz, no chyba, że chodzi o ciebie wtedy zapominamy o wszelkich zasadach! – wykrzyczałem koledze prosto w twarz, na której pojawiło się na moment zaskoczenie, jednak od razu odstąpiło innemu uczuciu.
- Dobra uspokójcie się, nie róbcie scen. – sprowadzał nas do normalności Liam, jednak bezskutecznie.
- O co ci do cholery chodzi? To ty masz cały czas jakieś humory! – oddawał mi Loczek.
- Ja mam humory!?
- No nie wcale, może to sobie ubzdurałem, pewnie teraz posądzisz mnie o chorobę psychiczną?!
- Może powinienem, bo kto normalny śmieje się do żelek i robi dla nich mini domki?
- Ja.. – wtrącił się nieśmiało Niall.
- Zamknij się. – wykrzyczeliśmy równo, na szczęście Liam wyprowadził nas na zewnątrz aby nie umilać innym klientom restauracji posiłku naszymi kłótniami.
-  Z kim ja się zadaję. – powiedział Liam przykładając dłoń do twarzy, robiąc face palm.
- Możecie już skończyć, te wasze kłótnie robią się już nudne. – oznajmił głośno Louis zwracając tym naszą uwagę.
- Ta jasne, ja mogę już skończyć…zadawać się z tym dupkiem. – odburknąłem ostatni raz spoglądając na Harrego, po czym odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do przodu zostawiając za sobą chłopaków.
- Zayn czekaj! – usłyszałem za sobą głos Payne, jednak nie miałem zamiaru się zatrzymywać.
- Poczekaj! – pociągnął mnie za ramię, zatrzymując mnie na śroku chodnika. Staliśmy już dosyć daleko od chłopaków, jednak nadal widziałem otępiałego Harrego, po prostu stał i patrzył mi w oczy czekając na moją reakcje, która było natychmiastowa.
- Zostaw mnie! – szarpnąłem ręką, aby Liam mnie puścił i zaczęłem dalej iść.
- Zayn, tak nie można… - ciągnął dalej Payne.
Zatrzymałem się na moment, po czym odwróciłem się do kumpla i spojrzałem mu w oczy.
- Odwal się.- wypowiedziałem szeptem w stronę przyjaciela.
Nie wiedziałem co we mnie wstąpiło, po prostu nie mogłem dłużej przebywać w ich towarzystwie, to mogłoby się jeszcze gorzej skończyć niż zwykła kłótnia. Nie odzywałem się do chłopaków do końca dnia, mimo że pisali do mnie i dzwonili. Nie miałem ochoty na wysłuchiwanie jak to źle postąpiłem.  Przez kolejny dzień w szkole również ani razu się nie odezwałem do nich, nawet do Liama, który siedział ze mną w ławce na większości lekcjach. Jednak on też nie wyglądał jakby chciał ze mną gadać. Powoli docierało do mnie co narobiłem..Nawaliłem…
Po skończeniu ostaniej lekcji byliśmy już wolni, w tym momencie podszedł do mnie Liam.
- Wiem nawaliłem, nie musisz mi o tym przypominać. – powiedziałem zanim przyjaciel zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Nie miałem takiego zamiaru..chciałem tylko pogadać. – spojrzał się na mnie z troską, za to jak ich potraktowałem on nadal umie być dla mnie miły.
- A jest o czym? – zapytałem z przegranej pozycji.
- Sądzę, że jest…Zayn, zrozum Harry to twój przyjaciel, na serio chcesz spieprzyć tą przyjaźń? – zapytał, na co milczałem nie wiedząc co odpowiedzieć -  On to wszystko zrozumie, wystarczy z nim pogadać. Można jeszcze wszystko naprawić.
- Sam nie wiem…
- To się dowiedz i to szybko. A co do tej dziewczyny.. – zmienił temat.
- Stary nawet nie zaczynaj.
- Jeśli nie spróbujesz to i tak ją stracisz. Zawsze trzeba próbować swoich sił, zawsze jest nadzieja. – radził.
Nadzieja…Zawsze można ją mieć, ale czy jest sens. Wyszedłem ze szkoły i zrobiłem sobie krótki spacer. Chodziłem po parku i rozmyślałem co ja w ogóle wyrabiam, co mnie opętało. To nie jest już sprawa zazdrości o dziewczynę  tylko jakieś chore zachowanie szkodzące mojemu otoczeniu i mnie samemu. Spędziłam na rozmyślaniach dość dużo czasu, aż w pewnym momencie doszedłem do domu Harrego. Chyba trzeba to jakoś załatwić. Stałem pod drzwiami i zastanawiałem się co powiedzieć gdy zobaczę mojego kumpla. Nic mi nie przychodziło do głowy, panowała w niej zupełna pustka..Sekundy się dłużyły, a drzwi pozostawały nadal zamknięte. Jednak po chwili usłyszałem ciche kroki za drzwiami, które następnie delikatnie się otworzyły a w nich znalazł mój przyjaciel. Mam nadzieję, że nadal nim jest. Stał z lekkim zdziwieniem na twarzy nadal trzymając klamkę.
 - Hej. – powiedziałem z lekką chrypką.
- Czego chcesz? – odparł z obojętną miną.
- Niezbyt miłe powitanie, ale chyba na to zasłużyłem. – trzymałem ręce w kieszeniach, a wzrok wlepiałem w swoje adidasy. Czekałem na odpowiedź, ale jej nie dostałem, w końcu podniosłem wzrok. -  Mogę wejść? – zapytałem nieśmiało.
Harry odchylił lekko głowę i głęboko westchnął, przesunął się kawałek i otworzył szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Ani razu na mnie nie spojrzał. Gdy już znaleźliśmy się w jego pokoju usiadł przy komputerze i zaczął przeglądać jakieś strony. Przez chwilę stałem w ciszy czekając…tylko na co? To ja zawaliłem i to teraz muszę wszystko odkręcić.
- Słuchaj, wiem, że jesteś na mnie wściekły i prawdopodobnie nie chcesz ze mną gadać i pewnie wolałbyś teraz w spokoju przeglądać Internet niż wysłuchiwać mojej gadaniny..- przerwałem na moment, czekałem na reakcje rozmówcy, jednak nadal przeszukiwał sieć nie zwracając na mnie uwagi. – Zachowałem jest jak ostatni dupek, którym i tak jestem i z pewnością zasługuję na 20 lat katorżniczej pracy w kamieniołomach, ale…
- Tak, zachowałeś się jak ostatni dupek i tak z pewnością nim jesteś, a co do pracy to sądzę, że zasługujesz na minimum 25 lat. – przerwał mi, obracając się na krześle obrotowym w moją stronę.
- Przepraszam. – powiedziałem krótko.
Staliśmy przez w chwilę w ciszy, Hazza wstał z fotela i stanął metr ode mnie patrząc mi prosto w oczy. W pewnym momencie znowu westchnął głęboko i zaczął:
- Gdyby nie fakt, że ja jestem przedostatnim dupkiem i również powinienem wylądować w kamieniołomach, to byś już dawno wyleciał przez to okno, ale w takim przypadku nie pozostaje mi nic innego jak ci darować. – skończył uśmiechając się do mnie łobuzersko.
Zaśmialiśmy się oboje i przytuliliśmy się po przyjacielsku poklepując się po ramionach.
- Dupki muszą trzymać się razem.
 - Tylko te twoje humorki mają mi się nie powtórzyć, bo już nie będę taki łaskawy. – zagroził mi machając palcem wskazującym przed samym nosem.
- Obiecuję.
- A tak przy okazji, co jest ich przyczyną? – zaciekawił się.
- Sam chciałbym wiedzieć.
- Ty chyba dobrze wiesz. – wyszczerzył białe zęby. Spojrzałem na niego pytająco.
- Zaynuś się zakochał, Zaynuś się zakochał.. – wyśpiewywał słodkim głosem podskakując jak mała dziewczynka.
- Oby nie..
- A kim jest ta szczęściara?
- Nie ma jej, nie jestem w nikim zakochany. – nie miałem ochoty się zwierzać, a w szczególności Harremu.
- Nadejdzie dzień, w którym i tak mi powiesz. – poklepał mnie po ramieniu.
- Może, ale ten dzień na pewno nie jest dzisiaj.
- Będę czekał.
- To sobie poczekasz. – skwitowałem.
- A może wskoczymy do Tomlinsona, siedzi tam z chłopakami…się zdziwią jak nas razem zobaczą. – zaproponował Loczek.
Zgodziłem się i już byliśmy w drodze do Tomma. Nie szliśmy długo, może z 10 minut, które bardzo szybko, bo przecież w dobrym towarzystwie czas leci szybciej.
- Suprise!!! – krzyknęliśmy równo wbiegając do salonu państwa Tomlinson.
- O widzę, że konflikt zażegnany. – odparł Liam na nasz widok.
- Jak ja za wami tęskniłem. – rzucił się w naszym kierunku Louis, zaczął nas ściskać jakbyśmy nie wiedzieli się 10 lat.
Zaczęliśmy jak zwykle się wygłupiać, znowu po prostu świetnie się razem bawiliśmy jak kiedyś. Niall i Harry zaczęli bić się na poduszki, a Liam już zabrał się za wybieranie filmu do obejrzenia.
- Ej Malik, mam propozycję nie do odrzucenia. – zwrócił się do mnie Lou aby reszta nie usłyszała. Czyżby znowu jakiś chytry plan?
- A jaką dokładniej? I czy warto z tobą wchodzić w układy, ostatnio mi się opłaciło. – zwróciłem się do chłopaka z lekkim uśmiechem przypominając sobie dawne wygłupy chłopaka.
- Spokojnie, ta ci się opłaci. – uśmiechnął się chytrze. – Może zrobisz Harremu małego psikusa na dowód waszej zgody? – zaproponował tajemniczo.
Spojrzałem się na niego pytająco na co wyjął ze spodni małą buteleczkę. Po dokładniejszemu przyjrzeniu okazało się, że są to tabletki na przeczyszczenie.
- Oj Tommo, nie warto z tobą zadzierać. – zaśmiałem się pod nosem.
- Czyli się zgadzasz?
- Jak mógłbym odrzucić taką propozycję. – uśmiechnąłem się do przyjaciela i posłałem mu porozumiewawcze spojrzenie.
- Haroldzie, Niallu macie może ochotę na uczczenie dzisiejszego spotkania czymś mocniejszym? – zapytał donośnym głosem Tomlinson jakby właśnie zapowiadał wizytę królowej.
- Jeśli sam proponujesz. – odpowiedział z entuzjazmem Harry dostając w głowę poduszką od Nialla.
- Louis.. – powiedział poważnym tonem Payne.
- Spokojnie kolego, zdajemy sobie sprawę, że jutro musimy być w szkole więc dzisiaj bawimy się kulturalnie. – zwrócił się niego Louis. – Zayn, pomożesz mi? – tym razem zwrócił się do mnie.
Poszliśmy do kuchni, gdzie Lou wyjął z lodówki cztery piwa i podał na nie szklanki. Podał mi buteleczkę z tabletkami.
- Co dlaczego ja?
- Bo to są twoje przeprosiny, a ja stoję na czatach.
- Nie stoisz na czatach, tylko opychasz się ciastkiem.
- Nieprawda! – odparł ledwo zrozumiale gdyż buzię miał wypchaną ciastkiem czekoladowym.
Nalałem piwo do szklanek po równo w każdej, potem przyjrzałem się tabletkom.
- Czy to na pewno  bezpieczne? Tak mieszać alkohol z tym. – upewniałem się.
- Ty przecież nie będziesz tego pił, więc się nad tym nie martw. – odpowiedział. – Brakuje mi czekolady. – oznajmił po czym zaczął się przepychać między mną a szafką kuchenną.
- Ile mam tego dodać? – zapytałem przystawiając buteleczkę z lekiem do szklanki.
- Nie wiem, jedną, dwie. – odpowiedział nadal się przepychając w poszukiwaniu czekolady. – MAM! – wykrzyczał z radością machając rękami.
- Kurwa!! – wykrzyczałem od razu.
- Nie bądź zazdrosny, dam ci kostkę. – powiedział nieświadomy co zrobiłem.
- Nie o to chodzi, szturchnąłeś mnie i wsypałem za dużo. – wyjaśniłem.
- Trudno, za późno aby się wycofać. – odparł mieszając piwo, aby nie było widać tabletek rozpuszczonych w alkoholu.
- Trudno?
- Harry gorsze rzeczy pił, jakoś przeżyje i tym razem. – podał mi szklankę z piwem Harrego.
- Dlaczego ja mam mu to dać? –oburzyłem się.
- Twoje przeprosiny. – przypomniał mi.
Weszliśmy do pokoju i rozdaliśmy napoje chłopakom. Ledwo opanowaliśmy uśmiechy, lecz musieliśmy się starać aby nasz plan się powiódł. Liam chyba coś zauważył, gdyż przyglądał się nam badawczo.
- W szklankach? Co to za burżuazja? – zagadał Niall.
- Dzisiaj pijemy jak szlachta. – odparł Lou.
- Harry, w imię przeprosin. – powiedziałem podając chłopakowi trunek.
- No to do dna! – krzyknął Lou, bacznie się przyglądając Harremu jak pije zawartość swojej szklanki.
Pozostało nam tylko czekać…


A teraz kilka spraw..Po pierwsze wielkie dzięki za pozytywne komentarze:** Wiecie jakie one są motywujące do dalszego pisania, jesteście kochane<333 Po drugie, przepraszam Was za ten rozdział, pewnie spodziewałyście się jakiegoś wstrząsającego zdarzenia a tu takie nudy, ale jak tylko złapie pomysł to nie umiem go nie rozpisywać, wątki poboczne za bardzo mnie wciągają xD Po trzecie, już sama nie wiem co chciałem napisać;) Jeszcze raz dziękuję za komentarze i że czytacie te moje wypiciny, Pozdrawiam<333

czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział 4


~ALLIE~
Po dwóch godzinach wspólnej pracy nad projektem, dostałam sms od mamy, że mam wracać do domu. Pewnie znowu gdzieś wychodzi z Jimem, a Katie jak zwykle jest nieosiągalna, więc na mnie spada obowiązek opieki nad Maxem. Gdy ojciec nas zostawił dużo czasu spędzałam opiekując się młodszym bratem i siostrą. Jednak wszystko ulega zmianom, Katie ma teraz 13 lat, stała się pełnoprawną nastolatką. Można powiedzieć, że weszła w okres buntu dużo wcześniej niż ja. Szczerze to zawsze miałam dobry kontakt z mamą, nie byłam rozkapryszoną nastolatką szlajającą się po imprezach, raczej jestem tą grzeczną córeczką mamusi. Mama z Jimem pracują w jednej firmie i często się zdarza, że wyjeżdżają razem w podróże służbowe i wtedy wszystkie obowiązki domowe spadają na mnie. W tym opieka nad zbuntowaną siostrą i pełnym energii bratem, który nigdy nie daje ci spokoju.
- Wiesz co, chyba będziemy musieli to dokończyć kiedy indziej, muszę wracać już do domu. – wtrąciłam wracając ze średniowiecza do teraźniejszości.
- O, to szkoda…ale się jeszcze spotkamy, sporo jest jeszcze do zrobienia. – odpowiedział loczek lekko zasmucony.
- Jasne, nie ma sprawy. Ale najlepiej będzie jak sami też trochę popracujemy. – zaproponowałam.
- Spoko, to może ja opracuje dział 4 i 5, a ty zajmiesz się 6 i 7, co ty na to?
- Zgoda, a jak się spotkamy następnym razem to połączymy to wszystko w całość.
- Nie ma problemu, poczekaj tylko chwilę to cię odprowadzę.
- Nie musisz, nie mam tak daleko.
- Nalegam, z resztą i tak muszę jeszcze wpaść do chłopaków. – i znowu ten łobuzerki uśmiech.
- W takim razie zgoda.
- Wiedziałem, że mi się nie oprzesz. – rzucił, poruszają zabawnie brwiami.
- Nie bądź taki pewny siebie. – odpowiedziałam pstrykając go w policzek.
- Au! – udał przeraźliwy ból.
- Niby taki pewny siebie, a tu taki delikatny.
Nie zgodziłam się aby Harry odprowadził mnie pod sam dom, ponieważ po 5 minutach przyznał, że dom Louisa, do którego zmierzał był zupełnie w innym kierunku. Jednak nalegał aby chociaż kawałek mnie odprowadzić. Przy tym chłopaku uśmiech nie schodził mi z twarzy, ciągle żartował, a jak się okazało mamy bardzo podobne poczucie humoru, więc nawet jego suchary mnie śmieszyły. Również się otworzyłam i nie pozostawałam dłużna w zabawianiu.  Po spędzonym z nim popołudniu diametralnie zmieniłam zdanie na temat tych chłopaków. Może nie byli aż tacy źli jak to przedstawiała Megan. Doszłam do wniosku, że ona nigdy nie poznała ich osobiście, więc nie może wiedzieć jacy oni są naprawdę. A okazuję się, że przynajmniej Harry to świetny chłopak. A może to ja jestem taka naiwna i ten świetny chłopak tylko czeka aby wbić mi nóż w plecy. Ale czy można tak doskonale udawać kogoś kimś się naprawdę nie jest? Bo jeśli Harry przede mną udaję, to robi to perfekcyjnie.
Po 10 minutach jak się rozeszliśmy już byłam w domu gdzie czekała na mnie oczywiście praca opiekunki. Jak się spodziewałam, wychodzili na wieczór do znajomych, a Katie nocuje u koleżanki, więc dzisiejszy wieczór spędzę z braciszkiem. Przez całe to zamieszanie zapomniałam o najważniejszym. O Zaynie i o tym, że go oficjalnie poznałam. Aż serce zaczęło mi bić mocniej na myśl o brunecie. Przy naszym już drugim spotkaniu mogłam wyjść lepiej, a nie jak ostatnia ciamajda demolować dom Harrego. Zayn musi mieć ze mnie niezłą polewkę. Przynajmniej tym razem nie przywalił mi z drzwi. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju, chłopak był czymś wyraźnie zasmucony gdy opuszczał dom państwa Styles. Czy w przeciągu paru minut mogło coś się stać? Zanim poszedł na górę wyglądał jakby właśnie znalazł czterolistną koniczynę, a po paru minutach nawet nie chciał zamienić z nami słowa..
- Będziesz tak stać jak słup soli, czy zrobisz mi coś do jedzenia? – z rozmyślań wyciągnął mnie apetyt mojego brata.
- Co? A no tak..jedzenie..na co masz ochotę? – zapytałam w połowie nieprzytomna kierując się do kuchni.
- Kuleczki!!! – wykrzyczał malec.
- Ciągle jesz te płatki z mlekiem, zasłodzisz się i nie urośniesz. Nie chcesz czegoś zdrowszego, chociażby kanapki z ogórkiem lub pomidorem. – zaproponowałam.
- Ty też ciągle jesz kuleczki! – pyskował.
- Nie prawda! Już dawno przestałam. – zaczęłam się kłócić.
- Ale i tak nie urosłaś. – dogryzał mi maluch.
 Otworzyłam usta ze zdziwienia, że taki mały a już wredny. Trafił w czuły punkt.
- Jak taki mądry to sam sobie zrób te kuleczki! – powiedziałam z wyższością nad bratem.
- Ty miałaś się mną opiekować, chcesz aby powiedział mamie. – zaszantażował.
- Ty mały nicponiu!
- Umówmy się tak, ty dasz mi kuleczki a ja powiem mamie, że zjadłem zdrowe kanapki i cały wieczór się mną zajmowałaś. – jak to możliwe, że siedmioletni dzieciak wymyśla takie przekręty?
- Zgoda, ale jeśli dasz mi spokój i pójdziesz spać kiedy zachce. – targowałam się.
- Dam ci spokój jak będę mógł oglądać cały wieczór bajki.
- Kuleczki, bajki i co jeszcze?!
- Chyba nie chcesz, abym naskarżył mamie? – już nie przypominał słodkiego chłopca.
- Zgoda, ale wiesz, że z tymi kuleczkami to już uzależnienie? – ostrzegałam.
- To ty trzymasz tabliczki czekolady w szafce nocnej, to chyba też uzależnienie.
- Ani słowa mamie!
- Kuleczki. – wskazał na pustą miskę a na twarzy znowu pojawiła się mina niewinnego chłopca.
Jak się umówiłam z tym małym karaluchem, on oglądał bajki a ja mogłam w spokoju pomyśleć. Oczywiście w mojej głowie było pełno myśli, a najwięcej o Maliku. Ten chłopak wkradł się do mojej głowy i nie chce z niej wyjść. Zaczęłam uderzać się w głowę, mając nadzieję, że ten Adonis z niej wyleci.
- Dziwię się, że pomimo poziomu twojej inteligencji utrzymujesz dobre stopnie w szkole. – przerwał mi ten karaluch.
- A czego ty tu?! Miałeś dać mi spokój. – wykrzyczałam zirytowana, rzucając w małego poduszką.
- Ja też niechętnie przerwałem oglądanie X-menów, aby cię zobaczyć…ale telefon do ciebie. Czekałem, aż sama odbierzesz, ale ty chyba dzisiaj jesteś w innym świecie.- powiedział to podając mi słuchawkę, po czym wrócił do oglądanie bajki.
- Tak, słucham. –powiedziałam do telefonu.
- Komórkę się odbiera cioto! – usłyszałam głos przyjaciółki.
Spojrzałam na moją komórkę, faktycznie 6 połączeń nieodebranych od Megan.
- Przepraszam, zmęczyło mnie pertraktowanie z tym małym diabłem. Nie wiem jak to możliwe, że ten dzieciak jest taki inteligentny i chytry. – odparłam.
- Taaa, ale nie dzwonię aby rozmawiać o twoim kochanym rodzeństwie, przejdźmy do sedna sprawy.
- Musimy.. – powiedziałam głosem męczennika, wracając do Harrego wrócę do Zayna, czego wolę unikaknąć.
- Dziewczyno, spotkałaś się sam na sam z boskim Harrym, tak musimy!!! – powiedziała z przekąsem dziewczyna.
- Wielkie mi rzeczy, normalne spotkanie, robiliśmy projekt…
- Czyli do ciebie nie zarywał? – zaciekawiła się Megan.
- A czemu by miał?
- On zarywa do każdej możliwej dziewczyny. – wyjaśniła.
- Najwyraźniej nie do mnie. – odpowiedziałam zirytowana.
- Coś się stało, że taka naburmuszona? – zmartwiła się, słuchać to było w głosie. Prawdopodobnie była również ciekawa każdych drobnych szczegółów, od tego co mi podał do picia do momentu pożegnania. Harry był dla większości dziewczyn niedostępny, dla niej również. Więc to spotkanie było dla niej czymś zupełnie nowym i niespotykanym, była ciekawa jaki on naprawdę jest. Głośno wyrażała negatywną opinię na jego temat, ale prawdopodobnie chciałaby być na moim miejscu.
- Nie, Harry jak Harry, może nie aż taki zły jakiego go opisywałaś, ale nic szczególnego. – nie wiem dlaczego, ale chciałam dobrą stronę Harrego zostawić w ukryciu, abym tylko ja wiedziała o naszych relacjach podczas spotkania.
- Mówiłam, debil. – skwitowała. – ale naprawdę nic ciekawego się nie działo, byliście sami cały czas? – ciągnęła dalej wywiad.
- Nic ciekawego, po jakiś 40 minutach przyszła jego siostra, ale poszła od razu do pokoju. – ominęłam opowieść o spotkaniu z Zaynem. Przez ostatni czas tyle się działo w mojej głowie, jak i w sercu. Nie byłam gotowa przyznać się Meg, że Zayn nie jest mi całkowicie obojętny.
- Coś ukrywasz, ale dam ci na razie spokój, szykuj się na jutro. To ostrzeżenie! – zachichotała przez słuchawkę, starając się o poważny głos.
- Już się boję, cała się trzęsę.
- I tak powinno być, dobra ja kończę, papa.
- Do jutra.
Właśnie do jutra, ciekawa jestem jakie będzie to jutro…

~ZAYN~
Wszedłem do pokoju Louisa naburmuszony i wściekły. Reszta chłopaków już tam siedziała, no oprócz Harrego, on romansował z moją dziewczyną. Przez moment analizowałem to co pomyślałem. Moja dziewczyna. To określenie zupełnie nie pasowało do Allie, prędzej dziewczyna Harrego..Kolejny przypływ gniewu na samą taką myśl. Mój gniew poczuło krzesło, które stało przede mną, a właściwe już nie stało. Liam spojrzał się na mnie pytająco.
- Lepiej nie pytaj. – powiedziałem na tyle cicho aby pozostała dwójka grającą na komputerze nie usłyszała.
- Aż tak źle? – dopytywał się.
- Gorzej. – odburknąłem.
Liam zrozumiał, że nie mam ochoty gadać, więc dalej nie drążył tematu. Byłem wkurzony, ale nie miałem zamiaru odreagowywać na kumplach, no może na jednym, jednak on był nieobecny. Co mi strzela do głowy, Harry to mój przyjaciel, nie mogę się z nim kłócić o byle dziewczynę. Kolejny napływ gniewu, ale teraz na samego siebie. Allie nie była zwykłą dziewczyną, wydaję mi się, że coś do niej czuję. Harry pewnie znowu zaczyna swoją gierkę i tylko ją zrani. A jeśli jest inaczej i on naprawdę coś do nie czuję..i najgorsze jeśli ona czuje coś do niego. Aż coś mnie zabolało…Jeśli tak jest to nie mam nic do powiedzenia i mogę tylko stać z boku i obserwować. A te obserwacje będą mnie srogo kosztowały.
- No chłopcy, pora obejrzeć jakiś filmik, może dzisiaj horror? – zaproponował  Tommo.
- To trzeba zrobić coś do jedzenia..POPCORN!!! – wykrzyczał Niall i pobiegł do kuchni, a my udaliśmy się do salonu gdzie Louis zaczął szukać filmu w swoje kolekcji DVD.
- A gdzie Harry? Znowu się spóźni? – zapytał Lou.
- Może jest zajęty. – odpowiedział spokojnie Liam.
 - Taaa..bardzo zajęty.. – powiedziałem sam do siebie.
- Co?! Jak on tak może! Nas olewać! Będzie zemsta!! – wykrzyczał Louis.
- ZEMSTA!!! – przyłączył się Niall wchodząc do pokoju z pełną miską popcornu i paczką żelek. – a na kim dokładniej i za co? – dopytywał się wpychając sobie popcorn do buzi.
- Jak to na kim, na Harrym. Ma czelność nas znieważyć i nie przyjść na filmową środę! – powiedział oburzony Lou.
- Lou, mamy również filmowe poniedziałki, wtorki, czwartki itd. Oglądamy filmy kiedy nam się chce, nie mamy żadnego grafiku. – tłumaczył Liam.
- No to od dzisiaj mamy filmowe środy i Harry nie przyszedł na pierwsze spotkanie, do lochu z nim! – odpowiedział nadal unosząc głos.
- A Harry raczej dzisiaj nie przyjdzie. – wtrącił Niall.
- Nie ma to jak twoja inteligencja, o tym cały czas rozmawiamy…ty lepiej jedz, a nie myśl. – poklepałem kumpla po ramieniu.
- Ale nie o to mi chodzi, on naprawdę jest zajęty. – ciągnął dalej blondyn.
- I to bardzo. – znowu szepnąłem sam do siebie.
- Dzisiaj spotyka się z jakąś dziewczyną, muszą zrobić projekt na historię czy coś.. – wyjaśnił obżartuch.
- Projekt?


No to jest rozdział czwarty. Mam nadzieję, że się podoba. Możliwe, że go trochę zwaliłam, bo już brakowało mi weny. Miał być zupełnie inny, ale postanowiłam, że w kolejnym rozdziale umieszczę to co miało być w tym xD Byłabym wdzięczna, jeśli zostawicie swoje opinie w komentarzach, możecie napisać co wam się podoba lub nie podoba, to postaram się to zmienić. Możecie pisać propozycje, co chciałybyście przeczytać w opowiadaniu, a na pewno o tym napiszę. Pozdrawiam<333

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 3

Moje kochane, wpadłam na pomysł pisania z różnych perspektyw, mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o opinie w komentarzach.


~ALLIE~
Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam, ale jednak nie. Miałam robić projekt z Harrym, tym doskonałym i przystojnym Harrym, za którym uganiały się wszystkie dziewczyny w szkole, oprócz mnie i Meg. Czy to ma być jakiś żart? Kiedy decyduję się wyrzucić z mojej głowy Zayna, kochany historyk przydziela mnie do pracy z jego przyjacielem. Czy coś ze mną nie tak? Wszystkie dziewczyny na moim miejscy skakałyby z radości, ale nie ja. Za to teraz cała żeńska część klasy mnie nienawidzi z zazdrości, a ja nic złego nie zrobiłam. Przez resztę lekcji siedziałam w bezruchu z miną męczennika, a moja najlepsza przyjaciółka powstrzymywała się od wybuchu gromkim śmiechem. Ja tu cierpię, a ona się ze mnie naśmiewa.
- Co się tak smucisz, nie jesteś zadowolona ze swojego partnera? – zapytała z ironią.
- Ha-ha-ha, bardzo zabawne, ciesz się, że ty nie jesteś w takiej sytuacji.
- Ja? Ja bym się ucieszyła z takiego partnera, on jest taki cudowny. – naigrywała się ze mnie dalej.
Wcale mnie nie pocieszała, jednak pomyślałam, że Harry jak zwykle oleje wszystko i będę musiała sama zrobić projekt. W tym przypadku wcale to by mi nie przeszkadzało, a są nawet spore szanse, gdyż loczek nie wygląda na przykładnego ucznia.  Jakże się zawiodłam, gdy po zakończeniu lekcji wychodząc z sali zaczepił mnie nie kto inny jak Harry.
- Hej! Wygląda na to, że będziemy razem współpracować. – zaczął sympatycznym głosem, uśmiechając się od ucha do ucha pokazując przy tym szereg bielutkich ząbków.
- Amm..Tak, ale jeśli nie masz czasu, to ja.. – ciągnęłam niepewnie.
- Co? Myślisz, że dałbym Ci samej odwalić całą robotę? Może nie jestem najlepszy z historii, ale nie jestem takim chamem, aby pozwolić takiej dziewczynie jak ty trudzić się nad tym zupełnie samej. – posłał kolejny słodki uśmiech.
- Taa, załóżmy, że ci wierzę. To jaki masz plan? – nie jestem, aż taka głupia aby się nabrać na takie teksty.
- Nie wierzysz?  No to sprawię, że uwierzysz.
- A niby jak?
- Zaczniemy naszą współpracę już dzisiaj. Poczekam na ciebie po szkole i pójdziemy do mnie? Co ty na to? – zaproponował.
- Hmm..Może być, może nawet ci uwierzę, że nie jesteś chamem. – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.
- O widzisz, od razu lepiej. To ja teraz spadam, do zobaczenia. – powiedział i już gdzieś zginął w głąb korytarza.
Myślałam, że ta rozmowa będzie dużo gorsza albo w ogóle jej nie będzie. Nie było tak źle, był naprawdę sympatyczny i dosyć zabawny. Mimo, że nie jestem dość otwartą osobą i przy obecności nowo poznanej osoby nie jestem w stanie wydusić słowa, to przy nim się nie krępowałam, tak jakbym znała go już dłużej. W nowym towarzystwie siedzę cicho i raczej przysłuchuję się innym, dlatego ludzie mają mnie za lamuskę, dopiero jak kogoś dobrze poznam, otwieram się i staję się otwarta, zabawna i rozrywkowa. Przy Harrym właśnie się tak czułam. Pewnie on tak działa na wszystkie dziewczyny, i jeśli myśli, że będę kolejną zabawką to się myli. Zrobimy projekt i na tym nasza znajomość się skończy, zresztą nie sądzę aby chciał dalej się ze mną zadawać i tak się zdziwiłam, że wiedział, która to ja.
Podeszłam pod salę polonistyczną i czekałam na Meg, którą zgubiłam gdy Harry mnie zaczepił. Jednak ona jakoś się nie spieszyła na polski, więc musiałam trochę poczekać sama. Co okazało się niezbyt miłe, gdyż wszystkie dziewczyny patrzyły się na mnie jakbym im przejechała kota, a niektóre zdążyły juz ustawić się w kółeczku i obrabiać mi dupę. Super..Nic im nie zrobiłam, a te już na mnie najeżdżają.
- A teraz myśli, że jeśli robi z nim projekt to on zwróci na nią uwagę! Idiotka.. – powiedziała jedna z najbardziej zakochanych w Harrym, Rose. Typowa tapeciara, której żaden chłopak nie odmawia. No chyba oprócz Harrego xd
- Haha, na nią to by nawet ślepy nie zwrócił uwagi. – dopowiadała jej przyjaciółka Mandy.
- To nie typ Harrego, jest za słodka, blond loczki i te pastelowe ubranka. – najeżdżała na mnie kolejna, Caroline.
- No bo wiesz, ona ma styl wiecznej romantyczki, pastelowe kolory, sukienki w kwiatki, balerinki..Oh jak słodko, aż się rzygać chce.
- Z resztą to zwykła kujonica, pewnie on nawet nie wie, która to ona.
- Założę się, że sama będzie musiała odwalić całą robotę.
To nie było zbyt przyjemne, słuchać ich rozmowy, której niby mam nie usłyszeć. Jednak nie mogłam nic zrobić, a szczególnie tym dziewczynom. Rose, Mandy i Caroline to gwiazdy naszej klasy i już powoli wybiją się na tle szkoły. Żadna impreza ich nie ominie, a wszyscy chłopcy skaczą wokół nich. Jako jedyne są na tyle odważne aby zagadać do Harrego, który ich nie olewa, ale sam nigdy nie zaczyna rozmowy. Uważają się za najlepsze, a resztę dziewczyn jako plebs, często są wredne i chamskie, lubią po prostu uprzykrzać komuś życie. Wszystkie wyglądają jak gwiazdy filmowe, z resztą tak się też zachowują. Rose jest jakby ich przywódczynią, ma lekko falowane kasztanowe włosy podchodzące pod rudy, rude to wredne i z tym się zgadzam. Ma zawsze najmodniejsze ciuchy i buty, a jej twarzy bez makijażu chyba nikt jeszcze nie widział. Mandy, kolejna zołza, wygląda jak modelka. Wysoka, szczupła z ciemnymi, długimi i dokładnie prostymi włosami. Każda jej zazdrości figury i urody. I ostatnia Caroline, ona chyba jest najnormalniejsza z nich, i z pewnością najnaturalniejsza.
Na szczęście przyszła Meg i nie musiałam dalej wysłuchiwać rozmów o mnie.
- I co gadałaś z nim? – zapytała podekscytowana.
- Tak, nic nadzwyczajnego. – odpowiedziałam lekko zasmucona podsłuchaną rozmową.
- Powiedział ci coś niemiłego, że jesteś taka smutna? Niech tylko ja go znajdę, a dostanie za swoje.
- Nie, nie on. Był w porządku. –wytłumaczyłam.
- Jak nie on to kto?
- Nieważne, to nic.
- Jeśli cię zasmuca to jest ważne, co się stało?
- Nic takiego, tylko Rose i jej przyjaciółeczki znalazły sobie obiekt do rozmów.
- Co? Tymi zdzirami się nie przejmuj, one same powinny zajrzeć w lustro. – starała się mnie pocieszyć.
- Masz rację, co ja będę się nimi przejmować…
Dzień minął dosyć szybko, oczywiście nie obeszło się bez komentarzy na mój temat, ale jakoś to zniosłam. Starałam się jakoś to olewać i nie było tak źle. Po lekcjach Megan musiała szybko wracać do domu, więc jej nie zatrzymywałam, czekało na mnie jeszcze spotkanie z Harrym. Nie byłam pewna czy będzie na mnie czekał, może o mnie zapomniał i umówił się gdzieś z chłopakami, jednak po wyjściu ze szkoły zobaczyłam go stojącego pod bramą z Niallem. Chciałam poczekać, aż blondyn odejdzie, aby im nie przeszkadzać, lecz Harry mnie zauważył i pomachał do mnie abym podeszła.
- Przepraszam, długo czekałeś, musiałam wrócić się jeszcze po coś do szafki. – powiedziałam, podchodząc do chłopaków.
- Nie ma sprawy, a tak przy okazji wy chyba się jeszcze nie znacie. – czy ten chłopak kiedykolwiek przestaje się uśmiechać?
- No chyba nie mieliśmy okazji się poznać, jestem Niall, miło Cię poznać Allie. – powiedział blondyn wyciągając do mnie dłoń.
- Sorki, ale już mu o tobie wspomniałem. – wytłumaczył Harry.
- Ciebie też miło poznać, a można wiedzieć co na mnie nagadał? – zwróciłam się do Nialla słodkim głosem.
- Same dobre rzeczy. – odpowiedział ze śmiechem w głosie, szturchany łokciem przez loczka.
- Tak, że tego..pogadaliśmy sobie, było fajnie, ale ja z Allie musimy spadać poszerzać naszą wiedzę. – odparł Harry.
- Ja nie chcę wiedzieć na temat czego będziecie poszerzać tę wiedzę. – zaśmiał się blondyn za co tym razem ode mnie dostał z łokcia.
Po krótkiej wymianie zdań razem z Harrym skierowaliśmy się w stronę jego domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o sprawach błahych i tych trochę ważniejszych. Pytał się mnie dlaczego się przeprowadziłam, jak mi się tu podoba, a ja za to wypytywałam o szkołę i takie tam. Często się śmialiśmy, naprawdę dobrze się z nim dogadywałam, czułam, że mogłabym się z nim zakolegować, nawet zaprzyjaźnić. Pamiętałam co opowiadała mi o nim i o reszcie chłopaków Meg, jednak osoba, która dzisiaj poznałam jest zupełnie inna. Miła, sympatyczna, szczera…a może na tym właśnie polega ta ich gierka, a ja daję się w nią złapać?

~ZAYN~
- Stary ogarnij się. – zwrócił się do mnie Liam. – Już przesadzasz, cały czas tylko siedzisz i o niej myślisz, a może tak do niej zagadaj.
- Wcale o niej tyle nie myślę. – odburknąłem
- Taa..a kto dzisiaj wsiadł zamyślony do złego autobusu?
- Wcale nie myślałem o niej.
- No tak, pewnie opracowywałeś jakiś niecny plan zagłady całej ludzkości i to tak cię pochłonęło.
- Na przykład.
- I jak wczoraj na lunch pizzę posmarowałeś sosem toffi zamiast pomidorowym też planowałeś zagładę świata? – naigrywał się ze mnie.
- Próbuję nowych smaków.
- Oj stary, nieźle wpadłeś. Co ty w ogóle w niej widzisz, myślałem, że preferujesz inny typ dziewczyny?
- Ona jest inna, taka wyjątkowa..
- Czyli wystarczy, że dziewczyna na ciebie nakrzyczy zamiast od razu wpadać ci w ramiona? No to teraz mamy sposób na Casanovę Zayna Malika.
- Nie to nie o to chodzi..Czy ty w ogóle widziałeś jakie ona ma oczy, są takie niebieskie, że można w nich utonąć. – rozmarzyłem się, przypominając sobie obraz dziewczyny.
- Jak połowa dziewczyn w szkole.
- A głos, jak tym słodkim, bezbronnym głosikiem chciała mnie zaatakować…
- Zaraz się porzygam.
- Stary, ja nie narzekam jak gadasz o Danielle.
- Bo ja jestem z nią już pewien czas i przeszło nam zachwycanie się nad sobą nawzajem.
- Po co ja w ogóle ci o niej wspomniałem.
- A miałeś inny wybór? Harry, by Ci ją jeszcze zabrał z przed nosa, Horan interesuję się tylko co zje na obiad a nie dziewczynami, a Tommo…pewnie rozgadałby całej szkole i się z ciebie naigrywał.
- Niezłych mam kumpli. – podsumowałem z sarkazmem.
- My też cię lubimy, ale teraz spadam bo umówiłem się z Dan, narka.
- A ja muszę skoczyć do Harrego po moją płytę, to do jutro.
Rozeszliśmy się, a ja poszedłem prosto pod dom Harrego. Liam wmawia mi, że nie mogę przestać o niej myśleć, może to i prawda, ale nie mogę o niej zapomnieć. Najgorsze jest to, że nawet nie znam jej imienia. A ona jakby mnie unikała, gdy tylko na nią spojrzę już jej nie ma, jest chyba jedyną dziewczyną, przy której boję się porażki. Malik musisz ze sobą coś zrobić, tak dalej być nie może. Stałem już pod drzwiami Stylesów, rodziców pewnie jeszcze nie ma, więc wszedłem bez pukania, drzwi były otwarte. Znamy się z chłopaki tak długo, więc pozwalamy sobie na coraz więcej.
- Siema Harry, przyszedłem po moją płytę!! Oddaj po dobroci albo źle skończysz! – krzyczałem przechodząc przez korytarz, lecz nie dostałem odpowiedzi.
Wszedłem do salonu, ale nie czekał tam na mnie Harry. Stała w bezruchu, wpatrując się we mnie swoimi cudownymi oczami, delikatne loki opadały na różowy sweterek, pod którym kryła się zwiewna beżowa sukienka z paskiem, znaczącym lekko linie talii. Wygląda jak anioł albo nimfa, krucha i delikatna, aż miałem ochotę do niej podejść i ją przytulić, aby nic jej się nie stało. W rękach trzymała porcelanową figurkę dwóch gołąbków należącą do mamy Harrego, zapewne czekała na niego i zaczęła się rozglądać po pokoju i akurat to ja zainteresowało. Ta chwila nie trwała nawet sekundy,  chociaż dla mnie mogłaby trwać wieczność.
- Co ty tu robisz? – palnąłem pierwsze co mi przyszło na myśl, co chyba było błędem, bo dziewczyna na dźwięk mojego głosu wypuściła porcelanę, która wylądowała na podłodze w kilku kawałkach.
- O Boże, ja przepraszam, ja nie chciałam, ja tylko..to samo jakoś.. – paplała bez składu kucając przy figurce i starając złożyć ją do kupy.
- Hej, uważaj możesz się skaleczyć, i nic się nie stało to tylko figurka. – uspakajałem dziewczynę, zbierając resztki porcelany.
- Ja naprawdę nie chciałam, ale ze mnie gapa..- dręczyła się przez co jeszcze bardziej chciałem ją przytulić.
- Już wszystko okej, sama zobacz. – ułożyłem figurkę w kruchą całość i położyłem za ramką na zdjęcie, aby nie było widać uszczerbku.
- Ale jak Harry zobaczy..
- Spokojnie, nie zobaczy, on tu nigdy nie sprząta, a jak się skapnie to coś wymyśle. – zapewniałem.
- Dziękuję za pomoc. – powiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
- Nie ma za co, a i tak musiałem jakoś wynagrodzić ci te drzwi spod sekretariatu. – zażartowałem na co i ona się za śmiała, przez co miałem szansę usłyszeć najsłodszy śmiech na kuli ziemskiej.
- A tak w ogóle to jestem Zayn. – podałem jej rękę.
- Allie. – spojrzała mi w oczy i uścisnęła dłoń, przeszły mnie dreszcze po całym ciele.
- Mogą być chipsy solone?! Przeszukałem całą kuchnie i nic nie znalazłem!! O Zayn, co ty tutaj robisz? – zapytał się Harry gdy wparował do pokoju.
- Ja tylko przyszedłem po moją płytę. – wytłumaczyłem się, nie spuszczając  Allie z oczu.
- A tak, płyta. Jest gdzieś na górze w moim pokoju, idź sobie poszukać. A tak w ogóle to jest.. – rozgadał się Harry.
- My właśnie się poznaliśmy. – wtrąciłem zanim zdążył nas przedstawić.
- A no to świetnie, to leć na górę.
Jak i zrobiłem. Na górze jak zwykle straszny bałagan, zacząłem szperać w rzeczach w poszukiwaniu mojej własności. Ta cała sytuacja tak szybko się działa, że nie zdążyłem nad tym nawet pomyśleć. Zaczęło mi tu coś nie pasować. Dlaczego Allie siedzi u Harrego w domu? Czy oni ze sobą kręcą? Czyżby Harry miałby zabrać mi dziewczynę nawet o tym nie wiedząc. Czyli ona nie bez powodu wtedy na mnie nakrzyczała, podoba się jej Harry. W jednym momencie wszystko się zawaliło, dziewczyna, o której non-stop myślę, chociaż ledwo co ją znam kręci z moim najlepszym kumplem..A teraz pewnie świetnie się bawią na dole, może im to przerwać. Nie, nie będę takim chamem, przegrałem na starcie. Wyszedłem  z pokoju i już miałem wejść do salonu, kiedy naszło mnie na lekkie podsłuchiwanie. Harry jak zwykle bajerował, a ona się urokliwie śmiała, ile bym dał aby zobaczyć ten słodki uśmiech. Nie mogłem już dłużej znosić tych romansów, musiałem się jak najszybciej stąd wydostać.
- Mam płytę, wielkie dzięki, na razie. – rzuciłem w drodze do drzwi.
- Spoko, na razie. – pomachał Harry.
- Do zobaczenia. – usłyszałem słodki głos i już mnie nie było.

Informacja

Wiem, że długo nie pisałam i za to bardzo przepraszam, ale ostatnio miałam strasznie zawalone. Całe dnie i noce się uczę, bo nauczyciele teraz poszaleli, więc trudno znaleźć wolną chwilę na bloga, a do tego miałam jeszcze tygodniową wycieczkę klasową. Postaram się jeszcze dzisiaj wstawić nowy rozdział, który już prawie skończyłam, jeśli dzisiaj mi się nie uda to obiecuję, że na jutro będzie gotowy. Jeszcze raz bardzo was przepraszam:** Nie jestem pewna czy w ogóle ktoś czyta to opowiadanie, mam nadzieję, że tak. Przepraszam i biorę się za pisanie xd Pozdrawiam <333