- I na pewno nic cię do niego nie ciągnie? – dopytywałam się przyjaciółki.
- Nie! Czy ty w ogóle mnie słuchałaś przez ostatnie 15 minut?
- No tak, Harry i ta cała fantastyczna czwórka to zgraja jakiś dupków, którzy tylko bawią się uczuciami dziewczyn.
- No nie całkiem, jeden z nich od dłuższego czasu ma dziewczynę i wydaję się najnormalniejszy, choć też jakoś święty nie jest. – tłumaczyła dalej Meg.
- Aha, i mówisz, że Harry jest najgorszy?
- No tak jakby. Do każdej dziewczyny zarywa, ona sobie wyobraża nie wiadomo co, a on następnego dnia udaję, że jej nie zna. I tak ciągle.
- A te głupie laski się nabierają? – dopytywałam.
- One marzą, żeby tylko któryś z nich na nie spojrzał. A oni uważają się za bogów i do tego traktują innych jak śmieci.
- Teraz rozumiem, dlaczego tak nie cierpisz tego kolesia.
- Nareszcie zrozumiałaś. Nie byłabym taka głupia, aby się nabrać na te słodkie loczki i wzdychać do niego po nocach.
- No ja nie wiem co ty robisz po nocach. – zażartowałam.
Zaczęłyśmy się znowu wygłupiać i tak pierwszy września
dobiegł końca. Kolejne dwa tygodnie minęły dosyć szybko, starałyśmy się nie
zwracać uwagi na pana doskonałego i jego kumpli, co było dosyć łatwe. Na
przerwach zawsze gdzieś się spotykali (oczywiście cały wianuszek dziewczyn przy
nich), a na lekcjach Harry zaszywał się na tyłach sali, olewając wszystkich.
Jedyne co mogło nas irytować, to gadki dziewczyn jacy to oni słodcy i
przystojni, oh, ah aż się rzygać chce. Szczerze to nawet całej tej paczki nie
kojarzę, wiem, że jest jeden blondyn Niall, dlatego że jest w naszym wieku,
chodzi do 1b, a reszta jest o rok starsza. Kojarzę jeszcze gościa w paski co
zawsze przychodzi z Harrym do szkoły, ale nie wiem jak ma na imię. Pozostałej dwójki
nawet z wyglądu nie znam. Jakoś będę
musiała to przeżyć xd
- A gdzie ty się wybierasz? – zapytała mnie Meg, gdy
zadzwonił dzwonek, a ja już chciałam wybiec z sali.
- Muszę coś załatwić w sekretariacie.
- Iść z tobą?
- Nie, dzięki. Poradzę sobie, zresztą musisz chyba przepisać
matmę.
- Fuck, zapomniałam, dobra ja lecę wyłudzić od kogoś zeszyt.
– powiedziała i pobiegła do Melanie, która zawsze miała wszystko starannie
odrobione.
Skierowałam się w stronę sekretariatu , aby zanieść jakieś
papiery, które przekazała mi mama. Już chciałam złapać za klamkę, kiedy drzwi
się nagle otworzyły i trafiły prosto na mnie.
- Auuu!!! – odruchowo krzyknęłam, kiedy moje czoło i nos
spotkały się z przeszkodą. Złapałam się za obolałe miejsce, zakrywając sobie
oczy.
- O, przepraszam! – odpowiedział mi chłopak, który już zdążył
wyjść z sekretariatu.
- Zamiast przepraszać, mógłbyś uważać jak otwierasz drzwi! –
wykrzyczałam, już chodząc w kółko z bólu.
- Hehe, postaram się poprawić.- powiedział rozbawiony.- Wszystko dobrze, może pójść z tobą do pielęgniarki?
– zapytał już bardziej zmartwionym głosem, przytrzymując mnie, abym przestała
zataczać koła.
Chcąc mu odpowiedzieć, podniosłam głowę i mój wzrok
zatrzymał się na brązowych oczach wpatrujących się we mnie troskliwie. Ich
właściciel miał ciemną karnacje i czarne, starannie ułożone włosy, był sporo
ode mnie wyższy ( co jest nietrudne przy moich 160 cm wzrostu). Poczułam jak
przewraca mi się w żołądku, a serce jakby się zatrzymało, aby po chwili mogło bić
milion razy na minutę. Początkowo chciałam coś chamsko odburknąć, jednak nie
byłam w stanie. Wzięłam głęboki wdech, i poczułam cudowny zapach męskich
perfum, co jeszcze bardziej utrudniało mi racjonalne myślenie. Jednak, nie
chciałam zachować się jak słodka idiotka, która tylko czeka na księcia z bajki.
Chociaż w rzeczywistości czekałam na niego i chyba właśnie przede mną stał.
- Nie dzięki, poradzę sobie. – odpowiedziałam opanowanym
głosem, unikając jego wzroku.
- Ale na pewno, mogło Ci się coś stać. – dopytywał się.
- Nie musisz się o mnie martwić. – rzuciłam i w pośpiechu go
minęłam, idąc w stronę mojej szafki. Zupełnie zapomniałam o papierach, które
miałam zanieść do sekretariatu. Szłam nie odwracając się, ale i tak czułam na
sobie jego wzrok, dopiero przy szafce pozwoliłam sobie na odwrócenie. Na
szczęście chłopak już nie śledził mnie wzrokiem. Rozmawiał z jakimś kolesiem, a
po chwili doszedł do nich Niall – kumpel Harrego. Zdziwiło mnie to trochę, ale
później było jeszcze gorzej. Do rozmawiającej już trójki doszedł Harry z tym
gościem w paskach.
- To muszą być jakieś żarty… - powiedziałam sama do siebie.
Nie wierzyłam w to co widzę, przypatrywałam się całej
piątce, po czym zdecydowałam się upewnić co do tego wszystkiego. Musiałam się wypytać
o wszystko Meg, więc szybko ruszyłam do sali matematycznej. Profesor Brick wpuszcza uczniów do sali przed
lekcją, więc miałam nadzieję, że tam właśnie znajdę przyjaciółkę. Po chwili już
byłam w klasie, na szczęście Meg siedziała już w ławce i przepisywała resztki
pracy domowej.
- O tu jesteś! Musimy porozmawiać. – przysiadłam się i
zaczęłam.
- A gdzie miałabym być? Zaniosłaś papiery..O Boże, co ci się
stało?! – krzyknęła zmartwiona jak tylko podniosła głowę znad zeszytu.
- Co? A to nic, przewróciłam się przez przypadek. – szybko skłamałam,
nie chcąc opowiadać całej historii z przystojniakiem.
- Jak to nic? Widziałaś się w lusterku? – powiedziała to
podając mi lusterko z torby.
Przejrzałam się w nim i rzeczywiście na moim czole zaczął
rosnąć siniak wielkości gruszki. Nie wyglądało to ciekawie, ale to nie było
teraz najważniejsze. Przeczesałam szybko grzywkę, aby choć trochę zakryła
czoło, chociaż nie za wiele to dało.
- Przeżyję, ale mam sprawę. – ponownie zaczęłam temat.
- No jaką?
- Mogłabyś mi opisać tych wszystkich kolegów Harrego? –
zapytałam, a głos mi lekko zadrżał, bo wiedziałam, że Meg będzie coś
podejrzewać.
- A po co? – miałam racje, już coś jej nie pasowało.
- No wiesz, to najpopularniejsi chłopcy w szkole, wypadałoby
chociaż ich kojarzyć.- szybko coś wymyśliłam.
- No jak chcesz, Harry to Harry, Nialla powinnaś kojarzyć,
to ten blondyn z B, zazwyczaj coś wcina. Ten gość w paskach to Louis Tomlinson,
chodzi do 2c, podobno najzabawniejszy z całej tej paczki, jeśli oni w ogóle
umieją się śmiać. – z niechęcią tłumaczyła Meg.
- Niall, Louis i jeszcze pozostała dwójka.
- Liam Payne i Zayn Malik, chodzą razem do 2a.
- Który to który? – dopytywałam się.
- Liam to ten poważny, zawsze chodzi w koszulach w kratkę.
- A Zayn jak wygląda?
- moja ostatnia szansa.
- Brunet z ciemną karnacją, taki trochę samotnik. A co się w
ogóle tym tak interesujesz? - zaciekawiło
ją.
- A tak jakoś, mówiłam wypadałoby chociaż kojarzyć i zresztą
muszę wiedzieć kogo omijać. – zażartowałam, aby Meg nie miała podejrzeń.
Usłyszałam to, czego bałam się usłyszeć. Chłopak, który mnie
zaatakował drzwiami to był Zayn Malik. Było jeszcze jedno, co chciałam
wiedzieć.
- Mówiłaś, że jeden z nich ma dziewczynę, który?
- Liam.
Gdy to usłyszałam ulżyło mi, choć nie wiem dlaczego,
przecież nie mogłam być zazdrosna o kogoś do kogo nic nie czułam. Nie mogłam czuć,
uczucie nie rodzi się tak szybko, trzeba kogoś poznać, a ja nie chciałam
poznawać Zayna. Był on tym chłopakiem, którego miałam nienawidzić i nic więcej.
Nie mogłam czuć czegoś innego do tego chłopaka. I tak sobie wmawiałam w
następne tygodnie. Wcześniej nawet go nie widywałam, a od sytuacji pod
sekretariatem codziennie go widziałam i za każdym razem powracało to samo
uczucie. Nie mogłam też przestać myśleć o tych jego oczach i włosach.
Nienawidziłam siebie za to, tak jak i jego. Z jednej strony chciałam go unikać i
wcale o nim nie myśleć, a z drugiej wręcz pragnęłam znowu go spotkać . Zayn
jest dupkiem, który tylko rani dziewczyny, ja nie będę kolejną – powtarzałam to
sobie codziennie i naprawdę tak myślałam, dopóki go nie mijałam na korytarzu. Stałam
się masochistką, chciałam tego co mogło mnie zranić i dobrze tym wiedziałam.
Meg chyba zauważyła, że coś się ze mną dzieje, więc naprawdę zdecydowałam nie myśleć
o Maliku i omijać go jak najbardziej się da. Będę od teraz się tego trzymała.
Oczywiście już po wejściu do szkoły napotkałam jego wzrok, szybko odwróciłam
głowę i pociągnęłam Megan w stronę sali historycznej. Serce waliło mi jak młot,
wiedziałam, że nie powinnam się cieszyć z faktu, iż spojrzał się na mnie, ale cieszyłam
się jak małe dziecko z nowej zabawki.
- A coś ty taka wesoła? – zapytała się mnie gdy tylko
weszłyśmy do sali.
- A co nie mogę, zabronisz mi? – zaczęłyśmy się
przekomarzać.
Po chwili wszedł nauczyciel i zaczął omawiać nasz projekt,
który będziemy musieli zrobić w grupach na za dwa tygodnie. Po minucie
przestałam go słuchać, wiedziałam, że muszę wybić sobie z głowy wszystko co
związane z Zaynem. On nawet już mnie pewnie nie pamięta, a ja roztrząsam nadal
tą całą sytuację pod sekretariatem. Dobra, na poważnie, od dzisiaj koniec z
Zaynem Malikiem!!!
- Teraz podzielę was w dwuosobowe zespoły. – zanudzał historyk.
- Chciałabym abyśmy były razem, ale to chyba niemożliwe. –
szepnęłam do Meg.
- Megan Torres i Lucy Hunt. – oznajmił nauczyciel.
- No raczej niemożliwe, ciekawe z kim ty będziesz. –
odpowiedziała cicho.
- Matt Gilbert i Jack Smith, kolejna para Allie Davis i
Harry Styles. – dalej dzielił klasę nauczyciel.
No to jest rozdzialik drugi, mam nadzieję, że się spodoba..Proszę o opinie w komentarzach, możecie również zostawiać adresy swoich blogów, chętnie poczytam xd
Zapowiada się ciekawie :D. Na pewno będę czytać :) Czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będę tu zaglądać i czekać na kolejne rozdziały. :) Opowiadanie świetne! ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam też do mnie ;p
http://make-this-something-more.blogspot.com/
Aww<3 Świetny;p Już klikam i czytam 3 :)
OdpowiedzUsuń