~ZAYN~
Nadzieja matką głupich, w tym przypadku to ja byłem tym
głupim. Wciąż miałem nadzieję, że mam szansę u Allie, jednak nie umiałem zrobić
w tym kierunku nawet najmniejszego kroku. Przez parę kolejnych dni widywałem ją
codziennie, lecz nie miałem odwagi do niej podejść i zagadać. Bałem się. Ale
czego? Odrzucenia? Czy może moje największe obawy miały się spełnić i
dziewczyna, o której nie potrafię przestać myśleć wybrała mojego
przyjaciela…Bałem się i to cholernie, za każdym razem gdy już miałem podejść do
dziewczyny, nogi odmawiały mi posłuszeństwa i kończyłem na niczym. Czy to nie
żałosne? Zayn Malik, jeden z największych podrywaczy w szkole boi się zagadać
do dziewczyny. Co ona ze mną zrobiła? Nawet się dobrze nie znamy, a ona już tak
na mnie działa…Nie wiedziałem czy Harry się interesuje Allie, może rzeczywiście
to był zwykły projekt historyczny, ale nie mogłem powstrzymać gniewu widząc ich
razem. To do mnie powinna się słodko uśmiechać, spuszczając nieśmiało wzrok a
nie do niego. Może jego wcale nie obchodzi Allie, jednak zazdrość brała górę.
Nie mogłem znieść towarzystwa Hazzy, irytowała mnie sama jego osoba i to, że on
miał możliwość rozmowy z moją sympatią. Przez co, często zdarzały nam się
kłótnie, jednak loczek nie zdawał sobie sprawy czego one są skutkiem.
- Stary, rusz dupę i chodź! – wyrwał mnie z zamyśleń lekko
zirytowany głos Louisa. – Nie będziemy czekać cały dzień aż pan przystojny raczy
ruszyć swój zacny tyłek i do nas dołączyć. – ciągnął dalej.
Siedzieliśmy w małej pizzerii na rogu, właścicielem był
jakiś daleki kuzyn Nialla, więc dużo czasu przesiadywaliśmy w tej uroczej
knajpce na wcinaniu gorącej pizzy, rozmowach czy jak zwykle bywało wygłupach.
Zawsze po szkole się spotykaliśmy, czasem tutaj a czasem w domu, któregoś z nas.
Trzymaliśmy się razem, najlepsi przyjaciele od zawsze. Nawet nie umiem sobie
wyobrazić życia bez tych przygłupów, po prostu byliśmy nierozłączni. Wiele się
działo w przeszłości, ale nadal się jesteśmy razem, i mam nadzieję, że tak
pozostanie. I znowu nadzieja…
- Sam przyznałeś, że jestem przystojny. – droczyłem się z
kumplem zostawiając stolik z resztkami pizzy za sobą. Chociaż dzięki Niallowi
nie było ich za wiele.
- Nie zapomniałeś o czymś. – odrzekł Harry znacząco
chrząkając.
Spojrzałem się na kumpla z niechęcią, nie miałem ochoty na
niego patrzeć a tym bardziej rozmawiać.
- Ładnie dziś wyglądasz Harry. – powiedziałem sarkastycznie.
Na co brunet mimowolnie się uśmiechnął.
- Bardzo śmieszne Zayn. Rachunek, pamiętasz? – wskazał na
stolik z małą karteczką z jakimś zapiskiem.
- A to czemu ja dzisiaj mam płacić! – oburzyłem się.
- Ostatni wstałeś od stolika, pamiętasz zasady. – ciągnął.
- Jak mógłbym zapomnieć, przecież cały czas o nich
wspominasz, no chyba, że chodzi o ciebie wtedy zapominamy o wszelkich zasadach!
– wykrzyczałem koledze prosto w twarz, na której pojawiło się na moment
zaskoczenie, jednak od razu odstąpiło innemu uczuciu.
- Dobra uspokójcie się, nie róbcie scen. – sprowadzał nas do
normalności Liam, jednak bezskutecznie.
- O co ci do cholery chodzi? To ty masz cały czas jakieś
humory! – oddawał mi Loczek.
- Ja mam humory!?
- No nie wcale, może to sobie ubzdurałem, pewnie teraz
posądzisz mnie o chorobę psychiczną?!
- Może powinienem, bo kto normalny śmieje się do żelek i
robi dla nich mini domki?
- Ja.. – wtrącił się nieśmiało Niall.
- Zamknij się. – wykrzyczeliśmy równo, na szczęście Liam
wyprowadził nas na zewnątrz aby nie umilać innym klientom restauracji posiłku
naszymi kłótniami.
- Z kim ja się
zadaję. – powiedział Liam przykładając dłoń do twarzy, robiąc face palm.
- Możecie już skończyć, te wasze kłótnie robią się już
nudne. – oznajmił głośno Louis zwracając tym naszą uwagę.
- Ta jasne, ja mogę już skończyć…zadawać się z tym dupkiem.
– odburknąłem ostatni raz spoglądając na Harrego, po czym odwróciłem się na
pięcie i ruszyłem do przodu zostawiając za sobą chłopaków.
- Zayn czekaj! – usłyszałem za sobą głos Payne, jednak nie
miałem zamiaru się zatrzymywać.
- Poczekaj! – pociągnął mnie za ramię, zatrzymując mnie na
śroku chodnika. Staliśmy już dosyć daleko od chłopaków, jednak nadal widziałem
otępiałego Harrego, po prostu stał i patrzył mi w oczy czekając na moją
reakcje, która było natychmiastowa.
- Zostaw mnie! – szarpnąłem ręką, aby Liam mnie puścił i
zaczęłem dalej iść.
- Zayn, tak nie można… - ciągnął dalej Payne.
Zatrzymałem się na moment, po czym odwróciłem się do kumpla
i spojrzałem mu w oczy.
- Odwal się.- wypowiedziałem szeptem w stronę przyjaciela.
Nie wiedziałem co we mnie wstąpiło, po prostu nie mogłem
dłużej przebywać w ich towarzystwie, to mogłoby się jeszcze gorzej skończyć niż
zwykła kłótnia. Nie odzywałem się do chłopaków do końca dnia, mimo że pisali do
mnie i dzwonili. Nie miałem ochoty na wysłuchiwanie jak to źle postąpiłem. Przez kolejny dzień w szkole również ani razu
się nie odezwałem do nich, nawet do Liama, który siedział ze mną w ławce na
większości lekcjach. Jednak on też nie wyglądał jakby chciał ze mną gadać.
Powoli docierało do mnie co narobiłem..Nawaliłem…
Po skończeniu ostaniej lekcji byliśmy już wolni, w tym
momencie podszedł do mnie Liam.
- Wiem nawaliłem, nie musisz mi o tym przypominać. –
powiedziałem zanim przyjaciel zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Nie miałem takiego zamiaru..chciałem tylko pogadać. –
spojrzał się na mnie z troską, za to jak ich potraktowałem on nadal umie być
dla mnie miły.
- A jest o czym? – zapytałem z przegranej pozycji.
- Sądzę, że jest…Zayn, zrozum Harry to twój przyjaciel, na serio
chcesz spieprzyć tą przyjaźń? – zapytał, na co milczałem nie wiedząc co
odpowiedzieć - On to wszystko zrozumie,
wystarczy z nim pogadać. Można jeszcze wszystko naprawić.
- Sam nie wiem…
- To się dowiedz i to szybko. A co do tej dziewczyny.. –
zmienił temat.
- Stary nawet nie zaczynaj.
- Jeśli nie spróbujesz to i tak ją stracisz. Zawsze trzeba próbować
swoich sił, zawsze jest nadzieja. – radził.
Nadzieja…Zawsze można ją mieć, ale czy jest sens. Wyszedłem
ze szkoły i zrobiłem sobie krótki spacer. Chodziłem po parku i rozmyślałem co
ja w ogóle wyrabiam, co mnie opętało. To nie jest już sprawa zazdrości o
dziewczynę tylko jakieś chore zachowanie
szkodzące mojemu otoczeniu i mnie samemu. Spędziłam na rozmyślaniach dość dużo
czasu, aż w pewnym momencie doszedłem do domu Harrego. Chyba trzeba to jakoś
załatwić. Stałem pod drzwiami i zastanawiałem się co powiedzieć gdy zobaczę
mojego kumpla. Nic mi nie przychodziło do głowy, panowała w niej zupełna pustka..Sekundy
się dłużyły, a drzwi pozostawały nadal zamknięte. Jednak po chwili usłyszałem
ciche kroki za drzwiami, które następnie delikatnie się otworzyły a w nich znalazł
mój przyjaciel. Mam nadzieję, że nadal nim jest. Stał z lekkim zdziwieniem na
twarzy nadal trzymając klamkę.
- Hej. – powiedziałem
z lekką chrypką.
- Czego chcesz? – odparł z obojętną miną.
- Niezbyt miłe powitanie, ale chyba na to zasłużyłem. –
trzymałem ręce w kieszeniach, a wzrok wlepiałem w swoje adidasy. Czekałem na
odpowiedź, ale jej nie dostałem, w końcu podniosłem wzrok. - Mogę wejść? – zapytałem nieśmiało.
Harry odchylił lekko głowę i głęboko westchnął, przesunął
się kawałek i otworzył szerzej drzwi wpuszczając mnie do środka. Ani razu na
mnie nie spojrzał. Gdy już znaleźliśmy się w jego pokoju usiadł przy komputerze
i zaczął przeglądać jakieś strony. Przez chwilę stałem w ciszy czekając…tylko
na co? To ja zawaliłem i to teraz muszę wszystko odkręcić.
- Słuchaj, wiem, że jesteś na mnie wściekły i prawdopodobnie
nie chcesz ze mną gadać i pewnie wolałbyś teraz w spokoju przeglądać Internet
niż wysłuchiwać mojej gadaniny..- przerwałem na moment, czekałem na reakcje
rozmówcy, jednak nadal przeszukiwał sieć nie zwracając na mnie uwagi. –
Zachowałem jest jak ostatni dupek, którym i tak jestem i z pewnością zasługuję
na 20 lat katorżniczej pracy w kamieniołomach, ale…
- Tak, zachowałeś się jak ostatni dupek i tak z pewnością
nim jesteś, a co do pracy to sądzę, że zasługujesz na minimum 25 lat. –
przerwał mi, obracając się na krześle obrotowym w moją stronę.
- Przepraszam. – powiedziałem krótko.
Staliśmy przez w chwilę w ciszy, Hazza wstał z fotela i
stanął metr ode mnie patrząc mi prosto w oczy. W pewnym momencie znowu
westchnął głęboko i zaczął:
- Gdyby nie fakt, że ja jestem przedostatnim dupkiem i
również powinienem wylądować w kamieniołomach, to byś już dawno wyleciał przez
to okno, ale w takim przypadku nie pozostaje mi nic innego jak ci darować. –
skończył uśmiechając się do mnie łobuzersko.
Zaśmialiśmy się oboje i przytuliliśmy się po przyjacielsku
poklepując się po ramionach.
- Dupki muszą trzymać się razem.
- Tylko te twoje
humorki mają mi się nie powtórzyć, bo już nie będę taki łaskawy. – zagroził mi
machając palcem wskazującym przed samym nosem.
- Obiecuję.
- A tak przy okazji, co jest ich przyczyną? – zaciekawił
się.
- Sam chciałbym wiedzieć.
- Ty chyba dobrze wiesz. – wyszczerzył białe zęby.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Zaynuś się zakochał, Zaynuś się zakochał.. – wyśpiewywał
słodkim głosem podskakując jak mała dziewczynka.
- Oby nie..
- A kim jest ta szczęściara?
- Nie ma jej, nie jestem w nikim zakochany. – nie miałem
ochoty się zwierzać, a w szczególności Harremu.
- Nadejdzie dzień, w którym i tak mi powiesz. – poklepał
mnie po ramieniu.
- Może, ale ten dzień na pewno nie jest dzisiaj.
- Będę czekał.
- To sobie poczekasz. – skwitowałem.
- A może wskoczymy do Tomlinsona, siedzi tam z
chłopakami…się zdziwią jak nas razem zobaczą. – zaproponował Loczek.
Zgodziłem się i już byliśmy w drodze do Tomma. Nie szliśmy
długo, może z 10 minut, które bardzo szybko, bo przecież w dobrym towarzystwie
czas leci szybciej.
- Suprise!!! – krzyknęliśmy równo wbiegając do salonu
państwa Tomlinson.
- O widzę, że konflikt zażegnany. – odparł Liam na nasz
widok.
- Jak ja za wami tęskniłem. – rzucił się w naszym kierunku
Louis, zaczął nas ściskać jakbyśmy nie wiedzieli się 10 lat.
Zaczęliśmy jak zwykle się wygłupiać, znowu po prostu
świetnie się razem bawiliśmy jak kiedyś. Niall i Harry zaczęli bić się na
poduszki, a Liam już zabrał się za wybieranie filmu do obejrzenia.
- Ej Malik, mam propozycję nie do odrzucenia. – zwrócił się
do mnie Lou aby reszta nie usłyszała. Czyżby znowu jakiś chytry plan?
- A jaką dokładniej? I czy warto z tobą wchodzić w układy,
ostatnio mi się opłaciło. – zwróciłem się do chłopaka z lekkim uśmiechem
przypominając sobie dawne wygłupy chłopaka.
- Spokojnie, ta ci się opłaci. – uśmiechnął się chytrze. –
Może zrobisz Harremu małego psikusa na dowód waszej zgody? – zaproponował
tajemniczo.
Spojrzałem się na niego pytająco na co wyjął ze spodni małą
buteleczkę. Po dokładniejszemu przyjrzeniu okazało się, że są to tabletki na
przeczyszczenie.
- Oj Tommo, nie warto z tobą zadzierać. – zaśmiałem się pod
nosem.
- Czyli się zgadzasz?
- Jak mógłbym odrzucić taką propozycję. – uśmiechnąłem się
do przyjaciela i posłałem mu porozumiewawcze spojrzenie.
- Haroldzie, Niallu macie może ochotę na uczczenie
dzisiejszego spotkania czymś mocniejszym? – zapytał donośnym głosem Tomlinson
jakby właśnie zapowiadał wizytę królowej.
- Jeśli sam proponujesz. – odpowiedział z entuzjazmem Harry
dostając w głowę poduszką od Nialla.
- Louis.. – powiedział poważnym tonem Payne.
- Spokojnie kolego, zdajemy sobie sprawę, że jutro musimy
być w szkole więc dzisiaj bawimy się kulturalnie. – zwrócił się niego Louis. –
Zayn, pomożesz mi? – tym razem zwrócił się do mnie.
Poszliśmy do kuchni, gdzie Lou wyjął z lodówki cztery piwa i
podał na nie szklanki. Podał mi buteleczkę z tabletkami.
- Co dlaczego ja?
- Bo to są twoje przeprosiny, a ja stoję na czatach.
- Nie stoisz na czatach, tylko opychasz się ciastkiem.
- Nieprawda! – odparł ledwo zrozumiale gdyż buzię miał
wypchaną ciastkiem czekoladowym.
Nalałem piwo do szklanek po równo w każdej, potem
przyjrzałem się tabletkom.
- Czy to na pewno
bezpieczne? Tak mieszać alkohol z tym. – upewniałem się.
- Ty przecież nie będziesz tego pił, więc się nad tym nie
martw. – odpowiedział. – Brakuje mi czekolady. – oznajmił po czym zaczął się
przepychać między mną a szafką kuchenną.
- Ile mam tego dodać? – zapytałem przystawiając buteleczkę z
lekiem do szklanki.
- Nie wiem, jedną, dwie. – odpowiedział nadal się
przepychając w poszukiwaniu czekolady. – MAM! – wykrzyczał z radością machając
rękami.
- Kurwa!! – wykrzyczałem od razu.
- Nie bądź zazdrosny, dam ci kostkę. – powiedział nieświadomy
co zrobiłem.
- Nie o to chodzi, szturchnąłeś mnie i wsypałem za dużo. –
wyjaśniłem.
- Trudno, za późno aby się wycofać. – odparł mieszając piwo,
aby nie było widać tabletek rozpuszczonych w alkoholu.
- Trudno?
- Harry gorsze rzeczy pił, jakoś przeżyje i tym razem. –
podał mi szklankę z piwem Harrego.
- Dlaczego ja mam mu to dać? –oburzyłem się.
- Twoje przeprosiny. – przypomniał mi.
Weszliśmy do pokoju i rozdaliśmy napoje chłopakom. Ledwo
opanowaliśmy uśmiechy, lecz musieliśmy się starać aby nasz plan się powiódł.
Liam chyba coś zauważył, gdyż przyglądał się nam badawczo.
- W szklankach? Co to za burżuazja? – zagadał Niall.
- Dzisiaj pijemy jak szlachta. – odparł Lou.
- Harry, w imię przeprosin. – powiedziałem podając
chłopakowi trunek.
- No to do dna! – krzyknął Lou, bacznie się przyglądając
Harremu jak pije zawartość swojej szklanki.
Pozostało nam tylko czekać…
A teraz kilka spraw..Po pierwsze wielkie dzięki za pozytywne komentarze:** Wiecie jakie one są motywujące do dalszego pisania, jesteście kochane<333 Po drugie, przepraszam Was za ten rozdział, pewnie spodziewałyście się jakiegoś wstrząsającego zdarzenia a tu takie nudy, ale jak tylko złapie pomysł to nie umiem go nie rozpisywać, wątki poboczne za bardzo mnie wciągają xD Po trzecie, już sama nie wiem co chciałem napisać;) Jeszcze raz dziękuję za komentarze i że czytacie te moje wypiciny, Pozdrawiam<333