poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 3

Moje kochane, wpadłam na pomysł pisania z różnych perspektyw, mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o opinie w komentarzach.


~ALLIE~
Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam, ale jednak nie. Miałam robić projekt z Harrym, tym doskonałym i przystojnym Harrym, za którym uganiały się wszystkie dziewczyny w szkole, oprócz mnie i Meg. Czy to ma być jakiś żart? Kiedy decyduję się wyrzucić z mojej głowy Zayna, kochany historyk przydziela mnie do pracy z jego przyjacielem. Czy coś ze mną nie tak? Wszystkie dziewczyny na moim miejscy skakałyby z radości, ale nie ja. Za to teraz cała żeńska część klasy mnie nienawidzi z zazdrości, a ja nic złego nie zrobiłam. Przez resztę lekcji siedziałam w bezruchu z miną męczennika, a moja najlepsza przyjaciółka powstrzymywała się od wybuchu gromkim śmiechem. Ja tu cierpię, a ona się ze mnie naśmiewa.
- Co się tak smucisz, nie jesteś zadowolona ze swojego partnera? – zapytała z ironią.
- Ha-ha-ha, bardzo zabawne, ciesz się, że ty nie jesteś w takiej sytuacji.
- Ja? Ja bym się ucieszyła z takiego partnera, on jest taki cudowny. – naigrywała się ze mnie dalej.
Wcale mnie nie pocieszała, jednak pomyślałam, że Harry jak zwykle oleje wszystko i będę musiała sama zrobić projekt. W tym przypadku wcale to by mi nie przeszkadzało, a są nawet spore szanse, gdyż loczek nie wygląda na przykładnego ucznia.  Jakże się zawiodłam, gdy po zakończeniu lekcji wychodząc z sali zaczepił mnie nie kto inny jak Harry.
- Hej! Wygląda na to, że będziemy razem współpracować. – zaczął sympatycznym głosem, uśmiechając się od ucha do ucha pokazując przy tym szereg bielutkich ząbków.
- Amm..Tak, ale jeśli nie masz czasu, to ja.. – ciągnęłam niepewnie.
- Co? Myślisz, że dałbym Ci samej odwalić całą robotę? Może nie jestem najlepszy z historii, ale nie jestem takim chamem, aby pozwolić takiej dziewczynie jak ty trudzić się nad tym zupełnie samej. – posłał kolejny słodki uśmiech.
- Taa, załóżmy, że ci wierzę. To jaki masz plan? – nie jestem, aż taka głupia aby się nabrać na takie teksty.
- Nie wierzysz?  No to sprawię, że uwierzysz.
- A niby jak?
- Zaczniemy naszą współpracę już dzisiaj. Poczekam na ciebie po szkole i pójdziemy do mnie? Co ty na to? – zaproponował.
- Hmm..Może być, może nawet ci uwierzę, że nie jesteś chamem. – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.
- O widzisz, od razu lepiej. To ja teraz spadam, do zobaczenia. – powiedział i już gdzieś zginął w głąb korytarza.
Myślałam, że ta rozmowa będzie dużo gorsza albo w ogóle jej nie będzie. Nie było tak źle, był naprawdę sympatyczny i dosyć zabawny. Mimo, że nie jestem dość otwartą osobą i przy obecności nowo poznanej osoby nie jestem w stanie wydusić słowa, to przy nim się nie krępowałam, tak jakbym znała go już dłużej. W nowym towarzystwie siedzę cicho i raczej przysłuchuję się innym, dlatego ludzie mają mnie za lamuskę, dopiero jak kogoś dobrze poznam, otwieram się i staję się otwarta, zabawna i rozrywkowa. Przy Harrym właśnie się tak czułam. Pewnie on tak działa na wszystkie dziewczyny, i jeśli myśli, że będę kolejną zabawką to się myli. Zrobimy projekt i na tym nasza znajomość się skończy, zresztą nie sądzę aby chciał dalej się ze mną zadawać i tak się zdziwiłam, że wiedział, która to ja.
Podeszłam pod salę polonistyczną i czekałam na Meg, którą zgubiłam gdy Harry mnie zaczepił. Jednak ona jakoś się nie spieszyła na polski, więc musiałam trochę poczekać sama. Co okazało się niezbyt miłe, gdyż wszystkie dziewczyny patrzyły się na mnie jakbym im przejechała kota, a niektóre zdążyły juz ustawić się w kółeczku i obrabiać mi dupę. Super..Nic im nie zrobiłam, a te już na mnie najeżdżają.
- A teraz myśli, że jeśli robi z nim projekt to on zwróci na nią uwagę! Idiotka.. – powiedziała jedna z najbardziej zakochanych w Harrym, Rose. Typowa tapeciara, której żaden chłopak nie odmawia. No chyba oprócz Harrego xd
- Haha, na nią to by nawet ślepy nie zwrócił uwagi. – dopowiadała jej przyjaciółka Mandy.
- To nie typ Harrego, jest za słodka, blond loczki i te pastelowe ubranka. – najeżdżała na mnie kolejna, Caroline.
- No bo wiesz, ona ma styl wiecznej romantyczki, pastelowe kolory, sukienki w kwiatki, balerinki..Oh jak słodko, aż się rzygać chce.
- Z resztą to zwykła kujonica, pewnie on nawet nie wie, która to ona.
- Założę się, że sama będzie musiała odwalić całą robotę.
To nie było zbyt przyjemne, słuchać ich rozmowy, której niby mam nie usłyszeć. Jednak nie mogłam nic zrobić, a szczególnie tym dziewczynom. Rose, Mandy i Caroline to gwiazdy naszej klasy i już powoli wybiją się na tle szkoły. Żadna impreza ich nie ominie, a wszyscy chłopcy skaczą wokół nich. Jako jedyne są na tyle odważne aby zagadać do Harrego, który ich nie olewa, ale sam nigdy nie zaczyna rozmowy. Uważają się za najlepsze, a resztę dziewczyn jako plebs, często są wredne i chamskie, lubią po prostu uprzykrzać komuś życie. Wszystkie wyglądają jak gwiazdy filmowe, z resztą tak się też zachowują. Rose jest jakby ich przywódczynią, ma lekko falowane kasztanowe włosy podchodzące pod rudy, rude to wredne i z tym się zgadzam. Ma zawsze najmodniejsze ciuchy i buty, a jej twarzy bez makijażu chyba nikt jeszcze nie widział. Mandy, kolejna zołza, wygląda jak modelka. Wysoka, szczupła z ciemnymi, długimi i dokładnie prostymi włosami. Każda jej zazdrości figury i urody. I ostatnia Caroline, ona chyba jest najnormalniejsza z nich, i z pewnością najnaturalniejsza.
Na szczęście przyszła Meg i nie musiałam dalej wysłuchiwać rozmów o mnie.
- I co gadałaś z nim? – zapytała podekscytowana.
- Tak, nic nadzwyczajnego. – odpowiedziałam lekko zasmucona podsłuchaną rozmową.
- Powiedział ci coś niemiłego, że jesteś taka smutna? Niech tylko ja go znajdę, a dostanie za swoje.
- Nie, nie on. Był w porządku. –wytłumaczyłam.
- Jak nie on to kto?
- Nieważne, to nic.
- Jeśli cię zasmuca to jest ważne, co się stało?
- Nic takiego, tylko Rose i jej przyjaciółeczki znalazły sobie obiekt do rozmów.
- Co? Tymi zdzirami się nie przejmuj, one same powinny zajrzeć w lustro. – starała się mnie pocieszyć.
- Masz rację, co ja będę się nimi przejmować…
Dzień minął dosyć szybko, oczywiście nie obeszło się bez komentarzy na mój temat, ale jakoś to zniosłam. Starałam się jakoś to olewać i nie było tak źle. Po lekcjach Megan musiała szybko wracać do domu, więc jej nie zatrzymywałam, czekało na mnie jeszcze spotkanie z Harrym. Nie byłam pewna czy będzie na mnie czekał, może o mnie zapomniał i umówił się gdzieś z chłopakami, jednak po wyjściu ze szkoły zobaczyłam go stojącego pod bramą z Niallem. Chciałam poczekać, aż blondyn odejdzie, aby im nie przeszkadzać, lecz Harry mnie zauważył i pomachał do mnie abym podeszła.
- Przepraszam, długo czekałeś, musiałam wrócić się jeszcze po coś do szafki. – powiedziałam, podchodząc do chłopaków.
- Nie ma sprawy, a tak przy okazji wy chyba się jeszcze nie znacie. – czy ten chłopak kiedykolwiek przestaje się uśmiechać?
- No chyba nie mieliśmy okazji się poznać, jestem Niall, miło Cię poznać Allie. – powiedział blondyn wyciągając do mnie dłoń.
- Sorki, ale już mu o tobie wspomniałem. – wytłumaczył Harry.
- Ciebie też miło poznać, a można wiedzieć co na mnie nagadał? – zwróciłam się do Nialla słodkim głosem.
- Same dobre rzeczy. – odpowiedział ze śmiechem w głosie, szturchany łokciem przez loczka.
- Tak, że tego..pogadaliśmy sobie, było fajnie, ale ja z Allie musimy spadać poszerzać naszą wiedzę. – odparł Harry.
- Ja nie chcę wiedzieć na temat czego będziecie poszerzać tę wiedzę. – zaśmiał się blondyn za co tym razem ode mnie dostał z łokcia.
Po krótkiej wymianie zdań razem z Harrym skierowaliśmy się w stronę jego domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o sprawach błahych i tych trochę ważniejszych. Pytał się mnie dlaczego się przeprowadziłam, jak mi się tu podoba, a ja za to wypytywałam o szkołę i takie tam. Często się śmialiśmy, naprawdę dobrze się z nim dogadywałam, czułam, że mogłabym się z nim zakolegować, nawet zaprzyjaźnić. Pamiętałam co opowiadała mi o nim i o reszcie chłopaków Meg, jednak osoba, która dzisiaj poznałam jest zupełnie inna. Miła, sympatyczna, szczera…a może na tym właśnie polega ta ich gierka, a ja daję się w nią złapać?

~ZAYN~
- Stary ogarnij się. – zwrócił się do mnie Liam. – Już przesadzasz, cały czas tylko siedzisz i o niej myślisz, a może tak do niej zagadaj.
- Wcale o niej tyle nie myślę. – odburknąłem
- Taa..a kto dzisiaj wsiadł zamyślony do złego autobusu?
- Wcale nie myślałem o niej.
- No tak, pewnie opracowywałeś jakiś niecny plan zagłady całej ludzkości i to tak cię pochłonęło.
- Na przykład.
- I jak wczoraj na lunch pizzę posmarowałeś sosem toffi zamiast pomidorowym też planowałeś zagładę świata? – naigrywał się ze mnie.
- Próbuję nowych smaków.
- Oj stary, nieźle wpadłeś. Co ty w ogóle w niej widzisz, myślałem, że preferujesz inny typ dziewczyny?
- Ona jest inna, taka wyjątkowa..
- Czyli wystarczy, że dziewczyna na ciebie nakrzyczy zamiast od razu wpadać ci w ramiona? No to teraz mamy sposób na Casanovę Zayna Malika.
- Nie to nie o to chodzi..Czy ty w ogóle widziałeś jakie ona ma oczy, są takie niebieskie, że można w nich utonąć. – rozmarzyłem się, przypominając sobie obraz dziewczyny.
- Jak połowa dziewczyn w szkole.
- A głos, jak tym słodkim, bezbronnym głosikiem chciała mnie zaatakować…
- Zaraz się porzygam.
- Stary, ja nie narzekam jak gadasz o Danielle.
- Bo ja jestem z nią już pewien czas i przeszło nam zachwycanie się nad sobą nawzajem.
- Po co ja w ogóle ci o niej wspomniałem.
- A miałeś inny wybór? Harry, by Ci ją jeszcze zabrał z przed nosa, Horan interesuję się tylko co zje na obiad a nie dziewczynami, a Tommo…pewnie rozgadałby całej szkole i się z ciebie naigrywał.
- Niezłych mam kumpli. – podsumowałem z sarkazmem.
- My też cię lubimy, ale teraz spadam bo umówiłem się z Dan, narka.
- A ja muszę skoczyć do Harrego po moją płytę, to do jutro.
Rozeszliśmy się, a ja poszedłem prosto pod dom Harrego. Liam wmawia mi, że nie mogę przestać o niej myśleć, może to i prawda, ale nie mogę o niej zapomnieć. Najgorsze jest to, że nawet nie znam jej imienia. A ona jakby mnie unikała, gdy tylko na nią spojrzę już jej nie ma, jest chyba jedyną dziewczyną, przy której boję się porażki. Malik musisz ze sobą coś zrobić, tak dalej być nie może. Stałem już pod drzwiami Stylesów, rodziców pewnie jeszcze nie ma, więc wszedłem bez pukania, drzwi były otwarte. Znamy się z chłopaki tak długo, więc pozwalamy sobie na coraz więcej.
- Siema Harry, przyszedłem po moją płytę!! Oddaj po dobroci albo źle skończysz! – krzyczałem przechodząc przez korytarz, lecz nie dostałem odpowiedzi.
Wszedłem do salonu, ale nie czekał tam na mnie Harry. Stała w bezruchu, wpatrując się we mnie swoimi cudownymi oczami, delikatne loki opadały na różowy sweterek, pod którym kryła się zwiewna beżowa sukienka z paskiem, znaczącym lekko linie talii. Wygląda jak anioł albo nimfa, krucha i delikatna, aż miałem ochotę do niej podejść i ją przytulić, aby nic jej się nie stało. W rękach trzymała porcelanową figurkę dwóch gołąbków należącą do mamy Harrego, zapewne czekała na niego i zaczęła się rozglądać po pokoju i akurat to ja zainteresowało. Ta chwila nie trwała nawet sekundy,  chociaż dla mnie mogłaby trwać wieczność.
- Co ty tu robisz? – palnąłem pierwsze co mi przyszło na myśl, co chyba było błędem, bo dziewczyna na dźwięk mojego głosu wypuściła porcelanę, która wylądowała na podłodze w kilku kawałkach.
- O Boże, ja przepraszam, ja nie chciałam, ja tylko..to samo jakoś.. – paplała bez składu kucając przy figurce i starając złożyć ją do kupy.
- Hej, uważaj możesz się skaleczyć, i nic się nie stało to tylko figurka. – uspakajałem dziewczynę, zbierając resztki porcelany.
- Ja naprawdę nie chciałam, ale ze mnie gapa..- dręczyła się przez co jeszcze bardziej chciałem ją przytulić.
- Już wszystko okej, sama zobacz. – ułożyłem figurkę w kruchą całość i położyłem za ramką na zdjęcie, aby nie było widać uszczerbku.
- Ale jak Harry zobaczy..
- Spokojnie, nie zobaczy, on tu nigdy nie sprząta, a jak się skapnie to coś wymyśle. – zapewniałem.
- Dziękuję za pomoc. – powiedziała z nieśmiałym uśmiechem.
- Nie ma za co, a i tak musiałem jakoś wynagrodzić ci te drzwi spod sekretariatu. – zażartowałem na co i ona się za śmiała, przez co miałem szansę usłyszeć najsłodszy śmiech na kuli ziemskiej.
- A tak w ogóle to jestem Zayn. – podałem jej rękę.
- Allie. – spojrzała mi w oczy i uścisnęła dłoń, przeszły mnie dreszcze po całym ciele.
- Mogą być chipsy solone?! Przeszukałem całą kuchnie i nic nie znalazłem!! O Zayn, co ty tutaj robisz? – zapytał się Harry gdy wparował do pokoju.
- Ja tylko przyszedłem po moją płytę. – wytłumaczyłem się, nie spuszczając  Allie z oczu.
- A tak, płyta. Jest gdzieś na górze w moim pokoju, idź sobie poszukać. A tak w ogóle to jest.. – rozgadał się Harry.
- My właśnie się poznaliśmy. – wtrąciłem zanim zdążył nas przedstawić.
- A no to świetnie, to leć na górę.
Jak i zrobiłem. Na górze jak zwykle straszny bałagan, zacząłem szperać w rzeczach w poszukiwaniu mojej własności. Ta cała sytuacja tak szybko się działa, że nie zdążyłem nad tym nawet pomyśleć. Zaczęło mi tu coś nie pasować. Dlaczego Allie siedzi u Harrego w domu? Czy oni ze sobą kręcą? Czyżby Harry miałby zabrać mi dziewczynę nawet o tym nie wiedząc. Czyli ona nie bez powodu wtedy na mnie nakrzyczała, podoba się jej Harry. W jednym momencie wszystko się zawaliło, dziewczyna, o której non-stop myślę, chociaż ledwo co ją znam kręci z moim najlepszym kumplem..A teraz pewnie świetnie się bawią na dole, może im to przerwać. Nie, nie będę takim chamem, przegrałem na starcie. Wyszedłem  z pokoju i już miałem wejść do salonu, kiedy naszło mnie na lekkie podsłuchiwanie. Harry jak zwykle bajerował, a ona się urokliwie śmiała, ile bym dał aby zobaczyć ten słodki uśmiech. Nie mogłem już dłużej znosić tych romansów, musiałem się jak najszybciej stąd wydostać.
- Mam płytę, wielkie dzięki, na razie. – rzuciłem w drodze do drzwi.
- Spoko, na razie. – pomachał Harry.
- Do zobaczenia. – usłyszałem słodki głos i już mnie nie było.

2 komentarze: