środa, 28 listopada 2012

Rozdział 10


~ZAYN~


- A gdybym był gejem? – zapytał Styles przerywając ciszę, panującą w pokoju.
- Ale nie jesteś gejem, Harry! – szybko zareagował Liam.
- No ale jakbym nim był? – ciągnął dalej.
- No to na mnie nie licz. Mnie nie zaciągniesz do łóżka. – ostrzegłem.
- A już miałem na ciebie ochotę. – skierował się do mnie, znacząco przygryzając dolną wargę. Posłał mi uwodzicielski uśmiech, na co zareagowałem głośnym śmiechem, a  reszta towarzystwa poszła w moje ślady. Z jednym wyjątkiem.
- A co ze mną?! – zapytał zrozpaczony Lou.
Harry teatralnie westchnął i łagodnie zwrócił się do starszego przyjaciela.
- Nasz związek już od dawna nie miał żadnego sensu. Przykro mi.
Tomlinson zaczął na swój sposób rozpaczać. Wierzgał się na kanapie , wyrzucając z siebie nieskładne zdania o tym, że jego życie straciło sens.
- To wszystko przez to, że pomogłem Malikowi przykuć Cię do kibla na tydzień, tak? – wykrzyczał Lou, mało nie dusząc się śmiechem.
- To ty też maczałeś w tym palce? – zapytał oskarżycielskim tonem.
- Co? Ja..nic takiego nie powiedziałem, musiałeś mnie źle zrozumieć. – próbował się tłumaczyć, zdając sobie sprawę, że w tym momencie sam się wydał.
Harry w ramach zemsty zaczął go gonić po całym salonie, rzucając w nim czym popadnie, od poduszek po jedzenie. Lou piszczał jak mała dziewczynka, wydzierając się, że jest niewinny. Do tej gonitwy przyłączył się nasz blondynek. Nie spodobało mu się to, że Hazz tak marnuje cenne smakołyki, iż latał za nim jak opętany i za każdym razem gdy Loczek celował w Tomlinsona kolejnym ciastkiem, rzucał się na niego i wydzierał mu ową słodycz z ręki. Li jak zwykle chciał opanować całą sytuację i uchronić swój dom od totalnej demolki, lecz reszta nie zwracała najmniejszej uwagi na jego krzyki, a Lou nawet wskoczył mu na barana, aby bronić się przed Harrym.
- I wy tak zawsze? -  Allie skierowała do mnie pytanie, wyrywając mnie z obserwacji tych idiotów.
- Amm..Tak, raczej tak. – opowiedziałem. – Chociaż zdarza nam się czasem być poważnymi. – uściśliłem.
- Czasem? Pięć minut powagi na miesiąc?
- No coś około tego. – przyznałem. – Przynajmniej nigdy się nie nudzimy.
Posłałem jej jeden z moich firmowych uśmiechów i starałem się spojrzeć w jej niebieskie tęczówki, lecz ona od razu spuściła wzrok gdy nasze oczy się spotkały. No tak, całkiem zrozumiałe. Nie mieliśmy okazji jeszcze porozmawiać o tym co się między wydarzyło na imprezie. Towarzystwo czterech debili tarzających się po podłodze nie sprzyjało szczerym rozmowom, więc atmosfera między nami była dosyć napięta. Nie mam pojęcia ile pamięta z tamtego wieczoru lub czy cokolwiek pamięta, ponieważ nie przypominała wtedy osoby trzeźwej. I to jest w tym najgorsze, a jeśli jej zachowanie było spowodowane jedynie przez ilość procentów w jej organizmie, jeśli tak naprawdę wcale nie chciała mnie pocałować i to był tylko głupi pijacki błąd? Nie chcę nawet dopuszczać do siebie takich myśli, ta dziewczyna  za wiele dla mnie znaczy. Nie wiem co do niej czuję, ale na pewno nie jest mi obojętna. Nigdy nie kochałem żadnej dziewczyny, do tej pory były one dla mnie zwykłą rozrywką. Bawiłem się nimi przez jakiś czas, a potem po prostu zrywałem wszelkie kontakty, bo ich towarzystwo zaczynało mnie nudzić. Nie lubiłem jak dziewczyna wyobrażała sobie, że mnie zmieni i to właśnie ją pokocham.  Co za irracjonalne pomysły. Mimo że, nie zmieniłem swoich poglądów w stosunku do dziewczyn to nie wyobrażam sobie zranić Allie. Nie wyobrażam sobie aby ktokolwiek mógł ją zranić. Sama jej obecność mnie uszczęśliwia, nie mówiąc tu już o jej uroczym śmiechu, głosie czy słodkim zapachu bzu, którym pachnie jej gładka skóra. Musiałbym być ostatnim dupkiem, aby sprawić aby w tych beztroskich oczach pojawił się smutek, a na różowych policzkach pociekły łzy.
- No i zobaczcie co zrobiliście, tyle jedzenia się zmarnowało. – wyrwał mnie z zamyśleń głos Horana, klęczącego nad porozrzucanym jedzeniem, zbierając je w jedno miejsce. Na jego twarzy widniał szczery smutek jakby właśnie grzebał ulubione zwierzątkodomowe, a nie pokruszone ciastka.
- Nie minęło jeszcze pięć godzin, więc możesz to jeszcze z jeść. – rzucił Louis.
- Sekund, pięć sekund jedzenie może leżeć na podłodze. Nie godzin, kretynie. – poprawił go Liam.
Tomlinson przyjrzał się batonikowi w swojej dłoni. Zawahał się na moment, po czym wzruszył ramionami i włożył jedzenie do ust.
- Dobra, ja idę do kuchni zrobić jakieś kanapki, ale wy ich nie dostaniecie! – Niall przez chwilę starał się imitować demoniczny śmiech, jednak coś mu nie wyszło i skończył na zwykłym kaszlu. – Allie, pomożesz mi?  - zaproponował dziewczynie, która chętnie się zgodziła.
- No tak! Wyręczaj się kobietą w kuchni! – wykrzyczał za nimi Hazza, gdy tamci zniknęli za drzwiami salonu.


~ALLIE~


- Jesteście naprawdę świetni! Zazdroszczę wam tej przyjaźni, nie wiem dlaczego ludzie wygadują na wasz temat takie bzdury. – zaczęłam gdy tylko znaleźliśmy się w kuchni.
- O, czyli już słyszałaś opinie na nasz temat… - zauważył Niall. Zaczął wyjmować chleb i inne niezbędne składniki do kanapek, które zamierzał przyrządzić.
- Niall, ja..przepraszam… - poczułam się zakłopotana, nie wiedziałam co powiedzieć. To są cudowni chłopcy, a ludzie bezczelnie nagadują na nich takie straszne rzeczy.
- Nic się nie stało. Po części jest w nich trochę prawdy.
- Jak to? – ciekawość wzięła górę.
- Lou czasem nie umie pohamować się w swoich żartach, więc zamiast śmieszne są po porostu chamskie, a my i tak się z nich śmiejemy i trzymamy jego stronę. Li bywa…niedostępny, tylko my i Danielle się dla niego liczymy, innych ludzi do siebie nie dopuszcza. Zayn i Harry to niezłe dupki, są bezczelni i aroganccy. W pewien sposób rywalizują kto z nich będzie miał więcej dziewczyn. I ja też wcale nie jestem święty, niezły chuj ze mnie… - opowiadał to z taką lekkością, jakby to nie było nic niezwykłego. Więcej uwagi wkładał w dokładne posmarowanie chleba masłem niż w to co mówił. Nie wstydził się swoich wad. – Ludzie nas dokładnie nie znają, wyrabiają sobie opinie patrząc na nasze zachowanie w stosunku do nich, a prawda jest taka, że większość traktujemy jako gorszych od nas, więc nie ma co się dziwić dlaczego mają takie zdanie.
- Ale i tak chcą się z wami zadawać i ciągle liżą wam dupy. – wtrąciłam.
- Ludzie są fałszywi. Dlatego tylko sobie ufamy, a resztę traktujemy tak a nie inaczej.
- To dlaczego mnie inaczej traktujecie i pokazujecie mi prawdziwych siebie? A może to też jakaś gierka? – zapytałam.
Chłopak zaśmiał się krótko, nakładając ser na kanapki.
- Nie, nie prowadzimy z Tobą głupich gierek. – zapewnił. – Jesteś inna, podobna do nas. Pewnie jakbyś była dziewczyną któregoś z nas inaczej byśmy cię traktowali. Ale lubimy cię, w twoim towarzystwie czujemy się tak jak kiedyś…
Co? Tak jak kiedyś, czyli jak? Czyżby chłopcy nie zawsze byli tacy beztroscy jak teraz. Milion pytań nasunęło mi się na język, lecz blondyn szybko urwał temat oznajmując, że posiłek gotowy.
Wraz z talerzem pełnym przepysznie wyglądających kanapek weszliśmy do salonu, gdzie czekała na nas reszta chłopaków.
- Kanapki! – od razu przywitał na Lou z wielkim uśmiechem na widok jedzenia.
- Powiedziałem, że wam nie dam. – przypomniał Horan.
- No mi nie dasz? Wiesz, jak teraz nie jestem już z Hazzą… - zaczął uwodzicielskim głosem Louis, spacerując palcami po ramieniu przyjaciela.
- Moją jedyną miłością jest jedzenie, przykro mi. – skwitował Niall.
- Co się do cholery dzieje na tym świecie?! Czy już nikt mnie nie kocha? – chłopak tupnął jedną nogą o podłogę, zwracając na siebie uwagę reszty nastolatków.
- Na mnie nie patrz. – odpowiedział Liam, gdy tylko napotkał wzrok Lou.
Nie rozumiem dlaczego ci chłopcy tak się ukrywają przed całym światem. Zakładają maski wrednych, chamskich, aroganckich, a tak naprawdę są cudowni. Każda spędzona z nimi chwila nie jest stracona. Wystarczy zaledwie pięć minut w ich towarzystwie, a humor od razu się poprawia. Cieszę się, że mam szansę poznać tych wariatów, chociaż ciekawi mnie to co powiedział Niall. Odruchowo spojrzałam na Zayna. Błąd. Podczas dzisiejszego spotkania unikałam jego wzroku, wstydziłam się tego co o mnie może pomyśleć po piątkowej imprezie. Reszta chłopców nie wie co między nami zaszło. Sama nie jestem tego pewna. I czy to w ogóle coś znaczy. Może jestem kolejną zabawką dla Zayna.
- Wiecie co…. – zaczął jak zwykle powoli Hazz.
- Tylko nie to! Znowu jakieś twoje rozkminy? – marudził mulat.
- A jakbym sobie zrobił tatuaż? Jakąś gwiazdkę lub krótki napis typu „Hi”… - odpowiedział, podnosząc rękę do góry, aby wybrać dobre miejsce na tatuaż. W końcu zdecydował się na wewnętrzną stronę ramienia.
- Tak, kurwa. Jeszcze sobie wieszak walnij na tym ramieniu. – skomentował ironicznie Louis.
- Ej, to całkiem dobry pomysł! Wezmę go pod uwagę…
- Z kim ja się zadaję. – wtrącił Liam.
- Ze mną! Z Harrym Stylesem! Zobaczycie, ludzie będą kiedyś wam tego zazdrościć!
- Niby kiedy? – usłyszałam głos Malika.
- Na przykład wtedy, kiedy będę sławny i miliony dziewczyn będzie mnie błagać o follow back na twitterze!
- Już nie mogę się doczekać tego dnia! Kiedy on będzie? 30 lutego? – naigrywał się blondynek.
- Teraz się śmiejecie, ale pogadamy za kilka lat… - dodał obrażony.
Jeszcze przez dziesięć minut planował swoją karierę, podróże po całym świecie, wygrane nagrody czy spotkanie z królową. Czas naprawdę szybko zleciał i nim się obejrzałam musiałam wracać do domu. Chłopcy namawiali mnie, abym jeszcze została, ale byłam nieugięta. Za to Zayn stwierdził, że mnie odprowadzi i gdy spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi oczami nie byłam w stanie mu odmówić. Zdałam sobie sprawę z tego co mnie czeka.

***

Nastolatkowe po wyjściu od Liama szli w pełnym milczeniu, żadne z nich nie wiedziało jak zacząć rozmowę. Krępująca cisza się przedłużała, co jakiś czas przerywał ja tylko przejeżdżający obok samochód lub rozmowy napotkanych ludzi. Zayn westchnął głęboko, czuł, że to on jednak musi zacząć rozmowę. Jednak bał się poruszyć temat imprezy.
- Przepraszam za chłopaków, nie znają umiaru wygłupach.
- Nic się nie stało, ja też często się wygłupiam. – mimo, że chłopak szukał wzroku swojej koleżanki to ona szła przed siebie patrząc pod nogi, ani na chwilę nie podnosząc głowy.
Doszli już prawie na miejsce, gdy Zayn zdecydował się na szczerą rozmowę. Serce mu biło pięć razy szybciej niż powinno, ręce kleiły się od potu, a oddech był nierówny.
- Co do piątku..i tej imprezy.. – wypowiadał niepewnie każde kolejne słowo.
- To był błąd. Przepraszam, nie powinnam się tak zachować. – przerwała mu szybko wypowiadając słowa, które były dla niego jak kubeł zimnej wody. Stała do niego bokiem z opuszczoną głową, nie umiała nawet na niego pojrzeć. Bała się.
- Co? – zapytał w osłupieniu, nie był pewien czy dobrze usłyszał. Przecież nie mogła powiedzieć czegoś takiego.
- Nastolatki często się upijają na imprezach i robią różne głupoty.  Ja też sobie na to pozwoliłam i zrobiłam coś czego nie powinnam. Coś czego nie chciałam. – jej głos był ostry jak nóż, nie miał w sobie żadnych uczuć, zupełnie nie przypominał tego słodkiego głosiku, który onieśmielał nastolatka za każdym razem.
Zayn nie wiedział co powiedzieć. Nadal nie wierzył w to co przed chwilą usłyszał z ust dziewczyny.
- Allie.. – delikatnie pociągnął ja za ramię, chciał spojrzeć jej w oczy. Ludzie mówią, że oczy nigdy nie kłamią.  Chciał się przekonać, czy dziewczyna mówi prawdę.
Nastolatka powoli się do niego odwróciła, przez parę sekund stali w zupełnej ciszy. Zauważył, że mocno zaciskała pięści, możliwe, że w tej chwili wbijała sobie paznokcie w skórę. Cierpiała.  Chciał uśmierzyć jej ból, sięgnął za dłonie dziewczyny, jednak ona szybko mu je wyrwała i zrobiła krok w tył. Podniosła głowę. Zobaczył jej wzrok.
- Chyba nie myślałeś, że coś do ciebie czuję? – zapytała z ironią i lekkim rozbawieniem. Zrobiła to czego dokładnie chciał Zayn. Patrzyła mu się prosto w oczy ani na chwilę nie odrywając wzroku. Jej oczy nie ukazywały żadnych emocji, patrzyła beznamiętnie prosto w tęczówki chłopaka, czekając na jego odpowiedź.
- Nie, no co ty… - skłamał odruchowo pierwszy spuszczając wzrok. Uwolnił ją od tego. Nie miał już żadnej nadziei.
Na twarzy chłopaka pojawił się nieokreślony smutek i rozczarowanie.  Jednak nie chciał poznać po sobie żadnych emocji. Nie umiał tak doskonale grać, ale lata praktyki nauczyły go być obojętnym na innych ludzi i ukrywać własne cierpienie za maską skończonego dupka.
- Więc możemy o tym zapomnieć? – zapytała.
- Tak, jasne…ja też za dużo wypiłem…poniósł mnie melanż… - zaśmiał się krótko, jednak bez większych emocji.
Odpowiedziała mu bladym uśmiechem, zaczęło brakować jej sił. On również ledwo co stał na nogach, a widok obojętności w jej oczach zadawał mu kolejne partie bólu.
- To do zobaczenie jutro w szkole. – wypowiedziała szybko i od razu się odwróciła nie czekając na odpowiedź. Nie wytrzymała.
- Na razie. – usłyszała za sobą smutny głos chłopaka.
Kilka metrów do frontowych drzwi jej domu były w tym momencie najdłuższą drogą jaką kiedykolwiek musiała przejść. W uszach rozbrzmiewał jego głos, a na całym ciele czuła jego wzrok. Stał tam i nie mógł wykonać żadnego ruchu.
Wreszcie znalazła się w domu. Westchnęła głęboko, mogła zdjąć maskę, którą nałożyła pięć minut temu. Nie wiedziała, że to będzie takie trudne. Powoli osunęła się w dół, siadając pod drzwiami. Podciągnęła kolana pod samą brodę schowała w nich twarz. Cała się trzęsła, a obraz przed jej oczami stawał się coraz bardziej rozmazany. Na jej policzku pojawiła się pierwsza łza, a za nią kolejne. Straciła panowanie. Łzy ciekły strumieniami, a ona po prostu nie mogła ich zatrzymać.


Dziękuję za wszystkie miłe słowa! Mam dobrą wiadomość, wpadłam na kilka pomysłów na to opowiadanie, więc może coś jeszcze z tego wyjdzie. Oczywiście wszystko wydaje się lepsze w mojej głowie, a jak już napisze to dupa ;/ Zrobiłam troszkę modę na sukces z tego, ale jakby Allie była od razu z Zaynem to byłoby nudno. Nie mówię, że i tak z nim będzie. Nie wiadomo czy w ogóle z kimś będzie w związku. Ostatni fragment tego rozdziału jest pisany przez narratora trzecioosobowego, mam nadzieję, że się podobało. Ogólnie jak wrażenia po tym rozdziale? Jak macie jakieś pytania co do opowiadania czy do samych bohaterów piszcie w komantarzach. Na pewno wam odpowiem ;D POZDRAWIAM <333

czwartek, 22 listopada 2012

Liebster Award


Dziękuję bardzo za nominację do Liebster Award! Naprawdę miłe zaskoczenie, nie sądziłam, że komuś spodoba się moje opowiadanie ;D Największe podziękowania należą się dreamergirlxoxo – autorka bloga http://dreamergirlxoxo.blogspot.com bo to właśnie ona mnie nominowała, dziękuję <3

ZASADY:
'' Nominacja ta jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. ''

PYTANIA:

1.       Ulubiony ciuch?
Prawdopodobnie czarny sweter o dwa rozmiary na mnie za duży. Od zawsze uwielbiałam za duże swetry *__*
2.       Największe marzenie.
Może nie będę zbyt oryginalna, ale marzę aby wyjechać na studia do Anglii (niekoniecznie do Londynu), poznać tam wspaniałych ludzi i mojego przyszłego męża i tam spędzić resztę życia.
Chciałabym również zwiedzić Japonię i nauczyć się tego cudownego języka xd
3.       Fajny chłopak vs najlepsze kumpele. Dlaczego?
Zdecydowanie najlepsze kumpele. Mimo, że jestem odwieczną romantyczką to wybieram przyjaciółki. Jak na razie miłość przynosi mi same cierpienia, a przyjaciółki są przy mnie zawsze, gdy ich potrzebuję. Jestem młoda, na miłość znajdę jeszcze czas, a bez przyjaciół bym sobie nie poradziła.
4.       Kok vs rozpuszczone?
Kok. Na pewno lepiej wyglądam w rozpuszczonych, ale dużo wygodniej jest mi w koku lub kucyku. Zresztą nie zawsze włosy się układają tak jakbym chciała, wtedy pozostaje mi tylko kok ;D
5.       Najbardziej chcesz spotkać?
Oczywiście, że całe One Direction!!! Oprócz moich mężów, marzę aby spotkać Johnnego Deppa, którego wielbię od paru dobrych lat ;)
6.       Ulubiona piosenka 1D?
Trudniejszego pytania nie dało się wymyślić…Kocham wszystkie ich piosenki *__* Najczęściej mam ‘fazę’ na daną piosenkę i słucham jej non-stop, i tak z każdą ich piosenką. Aktualnie mam fazę na „Truly, madly, deeply”, ale jakbym miała wybierać ogólnie to chyba bym wybrała „Little Things” lub „I want”
7.       Najlepszy dzień Twojego życia?
Kolejne bardzo trudne pytanie. Nie pamiętam konkretnego najlepszego dnia, ale pewnie był to jeden z dni na obozie w Łebie, gdzie byłam w te wakacje. Poznałam tam fantastycznych ludzi, dzięki którym każdy dzień był cudowny!
8.       Jesteś optymistką czy pesymistką? Uzasadnij.
Zdecydowanie pesymistką, z góry zakładam, że coś mi nie wyjdzie! Wolę być miło zaskoczona nieoczekiwanym sukcesem niż porażką, której się nie spodziewałam. Dodatkowo moja zaniżona samoocena nie pozwala mi na zbyt optymistyczne podejście do życia.
9.       Ulubiony napój?
Kakao *__*
10.   Coś co na pewno nie osiągniesz.
Sądzę, że nigdy nie dorównam mojej siostrze w oczach moich rodziców. Moja starsza siostra jest dla nich ideałem i przykładem dla mnie, bo ciężką pracą naprawdę wiele osiągnęła. Ja niestety nie potrafię być taka jak ona.
11.   Twoja mocna strona?
Hmmm…świetnie ukrywam swoje emocje. W nawet najgorszej sytuacji potrafię się uśmiechać i pocieszać ludzi wokół mnie, mimo że w środku chętnie bym się wypłakała do poduszki.


A oto pytania ode mnie:


1.       Jakie było Twoje pierwsze wrażenie o chłopakach z One Direction?
2.       Co jest dla Ciebie inspiracją do Twojego opowiadania?
3.       Jak radzisz sobie z problemami?
4.       Czy hejtowałaś kiedyś jakąkolwiek gwiazdę? Tylko szczerze!
5.       Czy jest osoba, której jesteś w stanie powiedzieć wszystko?
6.       Jakbyś mogła stać się bohaterką jakiegokolwiek filmu, jaki byłby to film?
7.       Straciłaś kiedyś bliską osobę?
8.       Płakałaś kiedyś przy czytaniu książki, opowiadaniu itp.?
9.       Czy masz koleżankę w szkole, sąsiedztwie, która jest w tym samym fandomie co ty?
10.    Jak myślisz, jak inni ludzie Cię postrzegają?
11.    Masz ukryty talent? Jaki?

A blogi typowane to:
     
      1.       http://you-in-my-bed.blogspot.com/

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 9


~ALLIE~


Pulsujący ból głowy stawał się coraz bardziej nieznośny, a suchość w gardle dokuczliwie dawała o sobie znać.  Każda, nawet najmniejsza część mojego ciała była obolała, mięśnie zesztywniałe, a nogi opuchnięte po całonocnych tańcach. Poranne światło, przedostające się do pokoju przez cienką roletę zasłaniającą okno, zaczęło drażnić mój zmysł wzroku. Cicho mruknęłam z niezadowolenia. Moje cierpienie pogłębiło się gdy po pokoju rozległ się dźwięk przychodzącego smsa. Przetarłam oczy, delikatnie je otwierając.  Snop światła od razu podrażnił zmęczone soczewki. No tak, muszę przyzwyczaić się do jasnych pomieszczeń. Powoli zgramoliłam się z łóżka, by dostać się do telefonu na biurku. Po co ja go tam kładłam, nie lepiej byłoby zostawić komórkę pod poduszką, nie musiałabym wtedy się tak męczyć i wstawać z łóżka.
Hej grubasie, jak tam wizyta u taty? Trzymasz się? Xxx

Wizyta u taty? Jeszcze raz przeczytałam krótką wiadomość od Megan, łącząc ze sobą fakty. W jednej chwili wszystko do mnie dotarło. Wizyta u taty, obolałe mięśnie i ten cholerny światłowstręt.
- Impreza. – wydałam z siebie zachrypnięty dźwięk, który wydawał się być moim głosem.
Impreza, powtarzałam w myślach. Tak, byłam wczoraj na imprezie u…u Harrego. I okłamałam przyjaciółkę. No może nie tak całkowicie ją okłamałam, mama z Jimem rzeczywiście wyjechali gdzieś w delegacje. Ciągle podróżują w celach zawodowych, a wtedy moje rodzeństwo i ja zostajemy u taty. Tym razem poprosiłam mamę, abym została w domu. Obietnica dwudniowej nauki przekonała ją do mojej prośby.

Świetnie, przynajmniej nie muszę się opiekować
 tym małym diabłem -,-

Jeśli zaczęłam kłamać, muszę to jakoś dalej ciągnąć, a narzekanie na mojego młodszego brata idealnie się do tego nadaje.
Dopiero teraz zwróciłam uwagę na panujący chaos w moim pokoju. Nigdy nie jest w nim perfekcyjnie czysto, ale teraz pokonałam samą siebie. No podłodze znajdowało się dosłownie wszystko ( dziwię się, że ją jeszcze widzę), od ubrań przez zawartość mojej torebki do resztek jedzenia. Zakładam, że wczoraj po powrocie miałam ochotę na pudding i tak to puste opakowanie wylądowało pod łóżkiem obok małego kotka kurzu. Jedna z moich niezliczonych wad – bałaganiarstwo. Jak byłam mała mówiono mi, że taki bałagan nie przystoi dziewczynce i aż wstyd kogoś tu zaprosić. Oczywiście jak przychodziły do mnie koleżanki sprzątałam cały dzień, a później nie pozwalałam rodzicom stanąć na świeżo odkurzony dywan, by nie roznosili brudu. Jednak porządek w moim małym królestwie nigdy nie utrzymuje się dłużej niż dwa dni.
Leniwym ruchem zabrałam z podłogi moją wczorajszą sukienkę i wyszłam na korytarz, a po chwili już byłam w łazience. Po drodze przyłożyłam materiał do nosa, przesiąknięty był okropną wonią alkoholu i papierosów. Skrzywiłam się po wpływem tego zapachu i wrzuciłam ubranie do pralki. Zanim wyszłam z łazienki spojrzałam w lustro. Widok, który zobaczyłam, nie należał do najprzyjemniejszym. Roztrzepane, potargane włosy opadały bezwładnie na bladą twarz. Zmęczone, podkrążone oczy, spuchnięte usta i rozmazany makijaż. No cóż, kostium na Halloween mam z głowy.
Męcząca suchość w gardle nie dawała mi spokoju. Potrzebowałam wody, natychmiast! W poszukiwaniu kropli wody znalazłam się w kuchni przy pełnej butelce upragnionego płynu, który wypiłam w trzy minuty. Zajrzałam jeszcze na moment do lodówki pełnej jedzenia. Jednak nie byłam w stanie nic przełknąć, od samego patrzenia na jedzenie robiło mi się niedobrze. Dzisiejszego dnia towarzystwa będzie mi dotrzymywał światłowstręt i jadłowstręt. Suuuper.
Usiadłam przy zimnym, kuchennym blacie i zdecydowałam się na powrót do wczorajszej imprezy.  Z początku w mojej głowie pojawiały się nieskładne elementy, tworzące jeszcze większy bałagan.  Ile w ogóle wypiłam? Co tam robiłam? Z kim się bawiłam? Czy się ośmieszyłam? Czy przekroczyłam granicę? I jak ja w ogóle wróciłam do domu? Kolejne pytania nasuwały mi się na myśl. Okej…czas sobie wszystko przypomnieć. Powoli poszczególne elementy zaczęły tworzyć spójną całość.
- Liam…Tak, to chyba Liam z Danielle przywieźli mnie do domu. – zaczęłam głośno myśleć, chociaż drażniła mnie moja pijacka chrypka.
Danielle, dziewczyna Liama, chyba ją poznałam…Wydaję mi się, że była całkiem sympatyczna. Chociaż niczego nie mogę być pewna, moja pamięć płata mi figle po takiej ilości alkoholu. Zanim opuściłam tę popijawę pamiętam, że wygłupiałam się z Lou. Tak, tego akurat jestem pewna. Tańczyliśmy tango, a potem próbowaliśmy upiec ciasteczka. Nie wyszło nam to na dobre, ale czego można było się spodziewać po dwóch upitych nastolatkach. A wcześniej….byłam na tarasie….z…
Moje oczy momentalnie zwiększyły się dwukrotnie, a ręka odruchowo dotknęła ust. Wszystko stało się jasne.

                                                  ***

- Część, kochanie. – zabrzmiał melodyjny głos za moimi plecami.
- Cześć. – odpowiedziałam niepewnie, widząc burzę loków przy moim ramieniu. – Od kiedy jesteśmy na kochanie? – zapytałam z dezorientacją.
- No jak to od kiedy? Nie pamiętasz co się stało między nami na imprezie?
Otworzyłam szerzej oczy i usta ze strachu. Czyżby było coś czego nie pamiętałam z tamtego wieczoru? Czyżbym aż tyle wypiła? Harry patrzył się na mnie z delikatnym uśmiechem wyczekując mojej odpowiedzi. Jego zielone tęczówki błyszczały radośnie jak u małego dziecka. W tym chłopaku było tyle uroku, czasami przypominał słodkiego łobuziaka beztrosko śmiejącego się bez powodu. Tę jego stronę natury można było zobaczyć gdy tylko w jego pobliżu pojawiali się Lou, Niall, Liam czy…Zayn. Tych chłopaków łączyła niesamowicie silna więź. Gdy jeden się cieszy, cała piątka się cieszy. Gdy jeden się smuci, cała piątka się smuci. Gdy jeden jest chory, reszta rezygnuje z imprezy i wyleguje się na łóżku chorego.
- Hahahaha, szkoda, że nie widziałaś swojej miny! – chłopak wybuchnął śmiechem, próbując naśladować mój wyraz twarzy z przed kilku sekund. Szeroki uśmiech nie schodził z twarzy nastolatka, który łapał się za brzuch ze śmiechu.
- Ty! – ścięłam go morderczym spojrzeniem. – Jak możesz tak ze mnie żartować! – chłopak wybrał niezbyt dobry temat do żartów. I tak za dużo narozrabiałam na piątkowej imprezie.
- No już przepraszam, wybacz mi cukiereczku. – posłał mi buziaka, za co dostał ode mnie w ramię.
Mimo głupich żartów Harrego, to każda rozmowa z nim poprawiała mi humor. A teraz było mi to naprawdę potrzebne. Meg zachorowała i nie będzie jej w szkole co najmniej przez tydzień. Od początku roku tylko z nią się bliżej zaprzyjaźniłam, reszta dziewczyn już miała swoje „paczki”, więc przez najbliższy czas będę miała więcej miejsca w ławce. Zapowiada się naprawdę ciekawy tydzień.
Sala była już w połowie wypełniona uczniami. Niektórzy siedzieli w ławkach spisując pracę domową, kilka dziewczyn zaciekle dyskutowało o ostatnim odcinku tandetnego serialu o nastolatkach. A paru chłopców przepychało się na tyle klasy. Moja ukochana czwarta ławka przy oknie już na mnie czekała. Pusta. Przeszłam parę kroków w stronę mojego stałego miejsca, kiedy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu.
- Słońce rozumiem, że uraziłem Cię moim żartem, ale aż tak mnie nie lubisz, że zostawisz mnie samego i bezbronnego na pastwę losu? – Harry świetnie imitował minę kota ze Shreka. Delikatnie pokierował mnie wzrokiem na ostatnią ławkę, przy której zawsze siadał.
- Chcesz, żebym z tobą usiadła? – zapytałam.
- Nie tylko sobie żartuję…No ruszaj dupę i siadaj! – na twarzy chłopaka pojawił się łobuzerki uśmiech.
Zupełnie inaczej wyglądały twarze reszty uczniów, gdy zajmowałam nowe miejsce. Zdziwione spojrzenia przepełnione niechęcią i pewnego rodzaju zazdrością. Spojrzałam ukosem na Harrego, który już zdążył zająć miejsce obok mnie. Chłopak, którego spotkałam przed klasą zniknął. Zamiast radosnego uśmiechu, na twarzy nastolatka gościła pełna powaga. Iskierki w oczach zgasły, a wzrok był przepełniony niechęcią do otaczającego go świata. Na każdego patrzył z wyższością. Słodki łobuziak zamienił się w pewnego siebie dupka, traktującego ludzi jak śmieci.
- Dlaczego chcesz ze mną siedzieć? – zapytałam przerywając ciszę między nami.
- Nie ma twojej koleżanki. Czemu mielibyśmy siedzieć sami, jak możemy razem. – odpowiedział zamyślony, posyłając mi przy okazji delikatny uśmiech. Nigdy chyba nie zrozumiem tego chłopaka.


~ZAYN~


 - Jesteś pewien, że tego chcesz? Ze mną i tak nie wygrasz. – blondyn skierował swoje pytanie do siedzącego naprzeciwko Lou. Skupionym wzrokiem śledził każdy ruch swojego rywala.
- Nie myśl, że mnie wystraszysz! – odpowiedział Tommo mrużąc oczy.
- Uprzedzałem cię… - skwitował Niall.
- Dobra koniec tych pogaduszek! Jesteście gotowi? – przerwał im Liam, no co obydwoje skinęli głowami.  – Louis, zaczynasz.
Chłopak przyjrzał się paczce pianek leżącej na stoliku tuż przed nim. Głęboko westchnął i wziął do ręki pierwszą piankę. Przyglądał się jej się przez chwilę, a później skierował wzrok na swojego przeciwnika, który najwyraźniej był pewny swojej wygranej.
- Jedna pianka. – włożył pierwszą piankę do ust, czekając na ruch blondyna.
- Dwie pianki. – natychmiastowa odpowiedź ze strony Horana.
- Trzy pianki.
- Cztery pianki.
I zabawa się zaczęła. Obserwowałem jak przyjaciele wpychają sobie do ust kolejne pianki. Ich policzki powoli się zaokrąglały, wyglądali naprawdę przekomicznie.
- Lou, pamiętaj, nie możesz tego połykać! – upomniał go Payne przy dziewiątej piance.
- Stawiam dychę na Nialla. – obstawiłem. W jedzeniu ten chudzielec nie ma sobie równych, Lou nie ma na co liczyć.
- Dzięki za wsparcie! – Tomlinson zareagował natychmiastowo, zapominając o jedynastu piankach w jego buzi. W skrócie jego ślina wylądowała na mojej twarzy.
- Właśnie dlatego trzymam z Niallerem. – stwierdziłem, wycierając z twarzy ślinę przyjaciela.
Liam nie miał wyboru musiał przyjąć zakład. Chociaż doskonale wiedział o porażce Lou musiał go wspierać. Takie nasze małe zasady. Nastolatek odwdzięczył się mu szerokim uśmiechem, jednak nie był to zbyt przyjemny widok. Ze słodyczami w ustach przypominał chomika, a po brodzie ściekała mu ślina. Nie mogłem się potrzymać i upamiętniłem tę chwilę na zdjęciu, aby potem wykorzystać to w jakimś małym szantażyku.
- Dwadzieścia pianek. – nasz blondasek z trudem wypowiedział kolejną liczbę pianek.
Louis z zaciętym wzrokiem wepchnął piankę do wypełnionej buzi, pokazując na palcach liczbę dwadzieścia jeden. Podczas kolejnej kolejki usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a Liam jako gospodarz poszedł otworzyć.
- Lou, ty frajerze, balasie, grubasie, kupo, krasnoludzie, ziemniaku, marchewko, smrodzie po gaciach! Wywal to z siebie! – usiłowałem rozśmieszyć przyjaciela, a później zastosowałem kolejną broń. Łaskotki! Chłopak zrobił się cały czerwony, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Wymachiwał rękami i nogami, abym tylko dał mu spokój. Nie ze mną takie numery, ja się tak łatwo nie poddaje!  
Nie powiem, wytrzymały jest. Zostało mi tylko jedno. Zamiast nadal dręczyć go łaskotkami zacząłem łapać i szczypać go po sutkach. Sukces! Cała zawartość jego ust wylądowała w misce przy stoliku. Prawie sikałem ze śmiechu, patrząc jak z mina męczennika wypluwa kolejne pianki z ust.  
Niall już zdążył połknąć swojego pianki, gdy Liam wszedł do pokoju.
- Coś mnie ominęło? – zapytał widząc jak tarzam się ze śmiechu po podłodze, a Lou przytula miskę do piersi.
- Wygrałem! – odrzekł z triumfem Irlandczyk.
- Nie liczy się! To wszystko przez Ciebie! Ty pasztecie, obierku od ziemniaka, ogórku kiszony, wątróbko wieprzowa… - czyżby Lou wymieniał zawartość swojej lodówki?
- Wątróbka..mmm..zjadłbym. – przerwał mu Horan.
- Niall, byłbyś tak miły i nie przerywał mi w mojej przemowie?
- No co? Jestem głodny, a ty tak cały czas o jedzeniu… - odparł niewinnie.
- Chłopaki! – zawołał Liam.
- Co? – odpowiedzieliśmy chórem.
- Nie jesteście sami. – stwierdził wskazując na osobę, stojącą koło Harrego, który właśnie do nas dołączył.
Wpatrywała się w nas zmieszanym wzrokiem z cieniem rozbawienia, po tym co zobaczyła musi mieć nas za niezłych popaprańców. Gdy napotkała mój wzrok delikatnie się zarumieniła. Pamiętała, na pewno pamiętała co się wydarzyło w piątek.
- O Allie, miło cię znowu widzieć! – wystrzelił Louis. Szybkim krokiem podszedł do dziewczyny i chciał ją przytulić. Skrzywiła się, widząc jego zamiary.
- Zabierz tę zaślinioną mordę od naszej nowej koleżanki! - zagrodził mu drogę Harry. Ten pajac zapomniał o tym, że jest jeszcze cały zaśliniony po piankach.
- Oj Harry, nie bądź zazdrosny. Wiesz, że tylko Ciebie kocham. – powiedział czule i zaczął udawać namiętny pocałunek z przyjacielem. Dzień bez Larrego to dzień stracony. 


Przepraszam, że musiałyście tyle czekać!!! Nie będę zwalać winy na brak czasu, bo miałam go dużo, ale po prostu brakowało mi weny. Siadałam na tym rozdziałem kilka razy,  pisałam kilka zdań i dupa! Nic mi nie wychodziło. Ogólnie cały rozdział jest o niczym, za co również też was przepraszam, ale musiałam troszkę zwolnić ;) Mam nadzieję, że to coś co ma być niby rozdziałem 9 Was nie zniechęci do kolejnych rozdziałów. xxx Kolejna sprawa, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za wszystkie Wasze komentarze! Nie zasługuje na takie miłe słowa ;) A co do blogów, o których mi pisałyście w komentarzach. Jeśli jeszcze ich nie przeczytałam i nie napisałam swojej opinii, zapewniam, że to zrobię jak tylko znajdę wolną chwilę. Ale uprzedzam, moja opinia będzie szczera. I coś jeszcze, jak już piszecie reklamę swojego bloga i oczekujecie, że go skomentuje, chciałabym abyście Wy również poświęciły czas na przeczytanie mojego opowiadania i wyrażenia swojej opinii w kilku zdaniach na temat całego opowiadania lub danego rozdziału. Ostatnia prośba ( jejku przepraszam, że od Was tyle wymagam) pisanie tego opowiadania nie idzie mi z taką łatwością jak kiedyś. Brak weny, pomysłów. Chciałabym, abyście w komentarzu napisały jakieś Wasze pomysły, propozycje do tego opowiadania. Będę naprawdę wdzięczna! Oczywiście nie zapomnę Wam tego jakoś wynagrodzić <3 POZDRAWIAM <3333 xxx