~ALLIE~
7:51…nic…7:52…nadal ani śladu…7:53…nie to niemożliwe! Po
dwóch tygodniach ciężkiej pracy nie mógł mnie tak po prostu wystawić! 7:54…A
jednak. Wpatrywałam się w korytarz pełny ludzi, wchodzących do szkoły. Niestety
wśród nich nie było tej bujnej czupryny. 7:55…Okej ma jeszcze pięć minut, może uciekł mu autobus i przyjdzie
parę minut po dzwonku. Przyjdzie na pewno…Po co ja się w ogóle łudzę, olał mnie
i tyle! Na dodatek ma połowę naszego projektu, więc nie przedstawię go bez niego. Dobra, zaczynam
panikować! Jestem zupełnie sama, bo Megan przecież też miała projekt z kimś
innym i teraz przygotowują się do prezentacji. 7:56…To mój koniec!!
- Hej, ty jesteś Allie, tak? – usłyszałam głos za sobą. A
gdy się odwróciłam zobaczyłam kolesia w koszulce w paski. Jeden z kumpli
Harrego, Li..Liam…czy jakoś tak. W odpowiedzi pokiwałam tylko głową, czekając
na kolejne słowa chłopaka.
- Jestem Louis, kolega Harrego. – no tak Louis, źle
strzeliłam, Liam to ten poważny. – Harry kazał mi przekazać, że dzisiaj go nie
będzie.
- Zdążyłam zauważyć, że mnie wystawił. – odburknęłam.
- Co?! Nie to nie tak, Hazz musiał pojechać do szpitala, bo
coś się stało jego cioci. Naprawdę mu przykro, że tak wyszło, prosił żebym Cię
przeprosił. Chciał do Ciebie zadzwonić, ale nie miał numeru. – tłumaczył dalej chłopak.
- A to coś poważnego? Z jego ciocią? – dopytywałam się
zmartwiona.
- Nie, chyba nie. Tylko rodzice Hazzy akurat wyjechali i nie
miał kto się nią zająć.
- W takim razie nie mogę być na niego zła…ale co z naszym
projektem? Nie dam rady go przedstawić sama?
Tomlinson zaczął się nad czymś głęboko zastanawiać. Miałam okazję
się mu wtedy przyjrzeć, zdecydowanie nie odstawał wyglądem od reszty swoich
kolegów. Idealnie ułożone włosy tworzyły artystyczny nieład, a twarz i cerę
miał trochę dziewczęcą, oczywiście nie w negatywnym sensie. Był po prostu
uroczy. Nie można również pominąć ciasnych, czerwonych rurek podwiniętych przy
kostkach. Czy oni wszyscy muszą wyglądać jak z okładki magazynu?!
- Nieważne, jakoś sobie poradzę. – dodałam po chwili
przekonana o jedynce za projekt.
- Załatwię to. Obiecuję załatwię coś i się wszystko ułoży. –
odpowiedział posyłając mi serdeczny uśmiech.
- Dzięki, ale chyba nie da się już nic zrobić.
- Pff..chyba nie znasz moich możliwości kochana! –
powiedział wesoło. – Idź na lekcję, ja to załatwię. – dodał i już go nie było.
8:00! No to ze mną koniec!
***
Nie wierzę, po prostu nie wierzę! To był jakiś cud. Nie
musiałam nic przedstawiać, nauczyciel ominął moje nazwisko! Czyżby Tomlinson
miał aż takie możliwości? Gdy właśnie miałam zamiar wytańczyć taniec szczęścia
zauważyłam chłopaka w czerwonych rurkach. Wyglądał jakby na mnie czekał, więc bez
wahania do niego podeszłam.
- Nie wierzę. Naprawdę ty to zrobiłeś? – zapytałam od razu
nadal uśmiechając się od ucha do ucha. – Szczerze wątpiłam w te twoje
możliwości, ale..udało się! Jak to zrobiłeś?
- Tak, wiem jestem doskonały, ale akurat to nie ja to
zrobiłem, chociaż to był mój genialny pomysł aby zwrócić się o pomoc do
odpowiedniej osoby. Proszę poznaj Liama. – wskazał na chłopaka stojącego obok.
- Allie. Proszę powiedz mi jak dokonałeś tego cudu. –
zagadałam do chłopaka w koszuli.
- Nie było tak trudno. Jestem przewodniczącym w klasie
twojego nauczyciela historii. Całkiem nieźle się uczę, więc mam u niego chody.
Zagadałem do niego, powiedziałem, że to była naprawdę nagła sprawa i jakoś się
udało. – wytłumaczył grzecznie chłopak.
- Oczywiście gdyby nie ja, Li nawet by nie wiedział, że
Hazzy nie ma dzisiaj w szkole. – dodał dumny z siebie Louis.
- No tak, przecież Tobie wszystko zawdzięczam. –
odpowiedziałam z przekąsem.
- Możesz składać pokłony. – zaśmiał się Tomlinson.
- Nie przesadzasz trochę? – zapytał Liam.
- Nie dasz nawet przez chwilę sobie pomarzyć? – odpowiedział
naburmuszony.
***
- Harry, proszę powiedz mi kto dzisiaj dostał piąteczki na
historii? – zapytałam od razu po wyjściu z sali historycznej.
- Hmm..no nie wiem, niech się zastanowię…MY!!! – wykrzyczał,
poczym mnie wyściskał z radości.
- Nadal nie wierzę, że nam się to udało! Takie oceny, mimo
opóźnienia.
- Jesteśmy po prostu boscy. – powiedział poprawiając swoje
loczki.
- O tak, a z pewnością ty.
- Masz co do tego jakieś wątpliwości? – zapytał robiąc
zabawną minę.
- Jakżebym mogła mieć? – odpowiedziałam ze śmiechem. – A jak
tam twoja ciocia?
- A dobrze, dobrze..Jeszcze raz przepraszam za wczoraj. –
powiedział ze skruchą.
- Nic się nie stało, już wybaczyłam.
- Uf, kamień z serca. W ramach rekompensaty zapraszam do
mnie na imprezę w piątek.
- Imprezaa.. – powiedziałam przeciągle.
- Tak impreza, jest to spotkanie towarzyskie większej ilości
ludzi w celach rozrywkowych. Zazwyczaj puszczana jest głośna muzyka a w
czerwonych kubeczkach zamiast soczku podawany jest alkohol. – wyrecytował Loczek.
- Dobrze wiedzieć, przez całe moje życie żyłam w przekonaniu, że impreza to takie
zwierzątko domowe. – stwierdziłam z ironią.
- Widzisz dzięki mnie twój światopogląd uległ radykalnej
zmianie..to jak? Przyjdziesz?
- Zastanowię się.
- Czyli mam rozumieć, że przyjdziesz? Okej, świetnie. To ja
spadam na lunch. Do zobaczenia na następnej lekcji. – powiedział szybko i już
kierował się do stołówki.
Zaśmiałam się tylko sama do siebie z głupoty tego dzieciaka.
Impreza. Zostałam zaproszona na imprezę i to nie zwykłą imprezę..tylko elitarną
imprezę. Megan jak się o tym dowiedziała od razu stwierdziła, że nie ma sensu
tam iść i ma nadzieję, że tego nie zrobię. Przyznałam jej rację, nie widzę
potrzeby aby się pchać tam gdzie praktycznie nikogo nie znam. Takie „spotkania
towarzyskie” raczej nie są dla mnie, po prostu nie lubię takich sytuacji. Tłum
ludzi, których nie znam, a wszyscy z nich starają się wywyższyć i pokazać na
tle innych. Do tego litry alkoholu i co krok jakaś całująca się para. Szczerze
nigdy nie byłam taka lubiana i popularna aby pojawiać się na tego typu
imprezach. Wolę ten wieczór spędzić z przyjaciółką przy jakieś dobrej komedii
niż pilnować upitych i nowopoznanych ludzi, którzy tylko udają, że mnie lubią.
- Nie idę. – stwierdziłam stanowczo w stronę przyjaciółki.
***
- O, jednak przyszłaś! – przywitał mnie Harry wpuszczając do
głośnego domu, pełnego nastolatków.
- Zmieniłam zdanie w ostatniej chwili i jestem.
- Naprawdę się cieszę. – powiedział, a raczej wykrzyczał mi
do ucha prze hałas panujący w pomieszczeniu. Dzwonek zadzwonił ponownie.
- Idź, zajmij się gośćmi ja sobie poradzę – zapewniłam.
Harry przyjrzał mi się niepewnie, zaraz po tym życzył mi
dobrej zabawy i zajął się resztą gości.
Co ja tutaj robię? Praktycznie nikogo nie znam. Znaczy się,
kojarzę ze szkoły, ale nikogo nie znam osobiście, raczej nie obracam się w
takim towarzystwie. Dlaczego w ogóle ja
tu przyszłam? No tak, to przecież oczywiste, Zayn. Jakby nie te jego oczy, uśmiech, głos,
perfumy, włosy…stop, o czym ja myślę?! Jakby nie ten pajac to by mnie tu nie
było…
-Przychodzę do
biblioteki raz na rok i akurat Ciebie tu spotykam, może zacznę częściej
odwiedzać to miejsce. – usłyszałam głos za plecami. – Proszę. – właściciel tego
głosu podał mi książkę z najwyższej półki, do której starałam się dosięgnąć od
15 minut.
- Dziękuję. –
odpowiedziałam, odbierając lekturę. - Do biblioteki zazwyczaj przychodzi się
pouczyć albo wypożyczyć książki, a nie w celach towarzyskich.
- Ja akurat
przyszedłem tutaj po zszywacz dla nauczyciela.
Zaśmiałam się krótko.
Mogę wmawiać sobie, że go nie cierpię ale moje ciało i tak będzie inaczej na
niego reagowało niżbym chciała. Jeśli o tym mowa, to chyba moje policzki
zaczynają przypominać buraki, a w brzuchu osiedliło się stado motyli.
- No to chyba
powinieneś już wracać na lekcje. – wskazałam na zszywacz w jego dłoni.
- No tak..no to do
zobaczenia na imprezie. – uśmiechnął się tak słodko, że przez chwilę
zapomniałam oddychać, dopiero po chwili doszło do mnie, że jednak potrzebuję
tlenu do życia.
- Raczej się tam nie
zobaczymy. Nie zamierzam iść.
- Co? Dlaczego? –
wyraźnie posmutniał, co od razu starał się zamaskować.
- Takie imprezy jakoś
do mnie nie przemawiają, zresztą nikogo tam nie będę znała.
- Mnie znasz i ja tam
będę, więc..
- Tak, to jest
wystarczający powód, żeby nie iść. – zaśmiałam się.
- Mam nadzieję, że
jednak przyjdziesz, proszę.
I w tym momencie przestałam kontaktować, patrzyłam tylko w
te czekoladowe tęczówki, a wokół roznosił się cudowny zapach męskich perfum.
Czułam się jak zahipnotyzowana i chyba rzeczywiście byłam , bo upuściłam książkę
prosto na nogi mojego rozmówcy. Na szczęście nic mu się nie stało, tylko ja się
znowu ośmieszyłam i paplałam jak najęta o tym, jak bardzo go przepraszam. Po
tym zdarzeniu, nie mogłam myśleć o niczym innym jak o jego oczach czy perfumach
i tak się tu znalazłam. Zahipnotyzowana przez chłopaka, do którego nic a nic
nie czuję.
~ZAYN~
Zebrał się już niezły tłumek, ale jej ciągle nie widzę. Może
rzeczywiście nie przyjdzie. Do tego zgubiłem gdzieś Liama z Danielle. Im to
zazdroszczę, są razem już tak długo a nadal są tacy szczęśliwi. Ciekawe czy ja kiedykolwiek
taki będę?
- Hej stary przyniesiesz jeszcze jedno piwo? – poprosił mnie
Niall. Nie wiem czy powinienem, ledwo co na oczy widział.
- Co ja służąca? – odburknąłem ale jednocześnie wstałem
kierując się do kuchni. Mijałem akurat
korytarz, kiedy Harry otwierał komuś drzwi. Rzuciłem okiem na nowego gościa i
okazało, że to nie był byle gość. Hazz przywitał się z dziewczyną, jednak od
razu musiał zająć się gośćmi. Została sama. Stała taka krucha i bezbronna. Wyglądała
prześlicznie, swoje blond loki upięła w luźny kok, tak że kilka cienkich kosmyków
opadało na jej zaróżowiane policzki. Zwykle
delikatny makijaż był troszkę mocniejszy, chociaż nierzucający się w oczy.
Granatowa sukienka na cienkich ramiączkach świetnie podkreślała jej doskonałą
figurę. Zabrałem szybko z kuchni dwa kubki i podszedłem do mojego anioła.
-Hej, cieszę, że jednak zdecydowałaś się przyjść, mimo mojej
obecności – rozpocząłem rozmowę.
Odwróciła się w moją stronę, jej usta ułoży się w idealny
uśmiech, a oczy zalśniły.
Nareszcie się doczekałam ^^. Wchodziłam tu systematycznie przez prawie 3 miesiące, z nadzieją że coś dodasz. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś. :3. Co do rozdziału.. Jak dla mnie bomba. Podoba mi się cała jego treść i ogólnie pomysł z imprezą, bo sporo może się wydarzyć. :D. Fajnie by było, gdybyś zaczęła już powoli rozkręcać akcję między Allie i Zaynem. Ale wiesz, tak żeby zaczęło się już dziać coś poważnego :3. Według mnie nie straciłaś weny. Rozdział na prawdę udany. Oby do następnego :*
OdpowiedzUsuńEmily.
dodaj nn :*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę , że dodałaś nowy rozdział! Wchodziłam prawieże codziennie (bo nie zawsze miałam czas na komputer, wiesz- szkoła :D) i sprawdzałam czy nie dodałaś nowego posty. KOcham to opowiadania. Kocham Ciebie, masz taki talent dziewczyno! Rozdział jest świetny. Jeżeli chodzi o mnie to chciałabym, aby zaczęło się coś kręcić między Allie a Zaynem. Pisz szybciutko następny, o ile będziesz miała tylko czas!
OdpowiedzUsuń~ Dominika :33
ojej jest rozdział! ekstra! dajesz nexta! love love <3
OdpowiedzUsuńooooooooooooooooooooooooooooo dawaj nexta. zawalisty *.*
OdpowiedzUsuńHejka, cieszę się, że przypadło ci do gustu moje opowiadanie. Daj znać, czy powiadamiać Cię o nowych rozdziałach u mnie.
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do opowiadania. Podoba mi się, tak jak już mówiłam, bo jest napisane bez większych błędów. A twoje opisy sytuacji i uczuć wymiatają;)
Allie zakochała się bez pamięci, jak widać. I Zaynowi też na niej zależy, ale czy to jest tak do końca prawdą? Czy chłopak się zmienił i całe swoje życie chce podporządkować dziewczynie? Na razie chyba tak:) Wszystko na dobrej drodze;)
A co do pomysłów, to uważam, że ty najlepiej wiesz, co powinno się dziać dalej:) Działaj zgodnie z sobą, a będzie dobrze;)
Pozdrowionka i weny życzę;)
Twoje opowiadanie jest zarąbiste. Nie moge sie doczekać nastepnego.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie mam wielką nadzieję że wpadniesz jest 3 rozdział http://whilelivewereyoungonedirection.blogspot.com/
Świetny rozdział,ZRESZTĄ JAK ZAWSZE ;)
OdpowiedzUsuń